PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119673}

Pacyfik

The Pacific
8,0 48 461
ocen
8,0 10 1 48461
6,8 4
oceny krytyków
Pacyfik
powrót do forum serialu Pacyfik

Nie rozumiem ludzi, którzy mówią, że ten serial był przeciętny, bez rewelacji. Nie można patrzeć na niego przez pryzmat Kompanii Braci bo tam pokazana była bardziej akcja, poszczególne wielkie starcia w Europie(Pierw słynna Normandia, potem Holandia, Bastonge itd.). W Pacyfiku pokazane było w jakim błocie, deszczu i trupach musieli tam funkcjonować, niszczyło to im psychikę, do tego fanatyzm Japończyków. Teatr na Pacyfiku był o wiele cięższy dla żołnierzy. Spróbujcie się wczuć w poszczególnych bohaterów, ile oni przeżyli, a obecnie większość z nich już nie żyje. Niesamowite jest to, że wyginie pokolenie osób, które doświadczyły tak okrutnych a zarazem niezwykłych rzeczy. Już nigdy w historii nie będzie do tego okazji. Nie wiem czy to zmieni czyjś pogląd o serialu, ale jak dla mnie było to coś niesamowitego i po ostatnim odcinku czuję się tak poruszony całą serią, że aż trudno mi to opisać. Pozdrawiam wszystkich fanów Pacyfiku i Kompanii Braci bo to bodajże najlepsze kino jakie w życiu widziałem.

ocenił(a) serial na 8
harkonen_mgla

W każdej armii jest armijna głupota, w każdej wojnie masz śmierć, żałobę, cierpienie i tchórzostwo. Można by porównać Front Wschodni z Frontem Zachodnim i powiedzieć - o cholera, to w sumie to samo... śmierć, armijna głupota, żaloba, cierpienie, tchórzostwo, ludobójstwo, zbrodnie.

Tyle, że istnieją pewne subtelne różnice, które sprawiają że wojna na Froncie Wschodnim czy na Pacyfiku różniła się od wojny na Froncie Zachodnim. Przede wszystkim na Zachodzie śmiertelność była znacznie niższa, a bitwy były raczej mało krwawe poza walkami o Las Hurtgen, które nawiązywały do najgorszych wzorców I WŚ. Brak było czynnika nienawiści pomiędzy stronami konfliktu, brano jeńców, walki toczono przyjaznym środowisku o dobrej infrastrukturze, nie strzelano do sanitariuszy, panował dobry umiarkowany klimat - poza wyjątkowymi okresami nie było ani szczególnie zimno ani szczególnie ciepło. Nie brakowało też jedzenia. Porównaj to sobie z Pacyfikiem - jeńcy? Nie za bardzo, jaskinie trzeba było zalewać benzyną i podpalać aby wykurzyć japońskich żołnierzy po walkach. Ci którzy się poddawali potrafili wysadzić się granatami. Japończycy nie poddawali się, a jednocześnie sami raczej nie brali nikogo do niewoli, a jak brali to jeńcy mieli przejeb&&% (porównaj sobie z obozami niemieckimi dla jeńców anglosaskich), klimat skopany - wilgotno, parno, błoto, skwar, zaopatrzenie czasem mocno szwankowało np. Guadalcanal, sanitariusze byli celem nr 1, walka w nieprzyjaznym środowisku, zdobywanie umocnień na wulkanicznych wysepkach, jaskiń wykutych w skale... sorry, ale ja wolę sobie skoczyć w Normandii albo powalczyć podczas Market Garden. To co 101 przeżyła pod Bastogne na wschodzie było normą.

Ach i jeszcze dodam, że w Kompanii Braci było znacznie więcej armijnej inteligencji niż armijnej głupoty. Mam na myśli przede wszystkim Wintersa. Był też heroizm i odwaga - akcje Speirsa i Wintersa. Ten heroizm także był znacznie bardziej widoczny - przyćmiewał tchórzostwo Blajta, które zresztą zostało przezwyciężone dobrym przykładem Wintersa.

Wojna wojnie nie równa.

Gdybym musiał walczyć to ze wszystkich frontów I i II wojny światowej wybrałbym Afrykę Północną 1940-1943 potem Front Zachodni 1944-1945 potem Włochy, Francja 1940, Polska, a potem długo, długo nic i dopiero potem cała reszta.

Richtie

a) co do japońskiej determinacji to negowałem ją nie raz w debacie z "andrzejem matowskim0" (patrz wyżej)
b) wojna w Europie musiała wyglądać inaczej niż na Pacyfiku, nie znaczy to jednak, że "kompania" ukazywała ją jako lekką rozrywkę. w "Pacyfiku" żołnierz staje do walki z żołnierzem (w końcówce widać nieco amerykańskiego zezwierzęcenia wojną), w "Kompani" ukazuje się dobitniej koszmar relacji wojna totalna - eksterminacja cywilnych wrogów.
c) to co miała 101 pierwsza w czasie kontrofensywy w Ardenach to było nic w porównaniu ze wschodem, Amerykanin nie liczył się z rozstrzelaniem (masakry jeńców były wszak ekscesami) a kryzysowa sytuacja była przejściowa i lokalna. Polak albo Rosjanin na pardon nie mógł liczyć, a sytuacja na froncie długo nie była tak jednoznaczna.

większość wolała by walczyć z dogasającym nazizmem na francuskich równinach niż pełnych pełnej malarii dżungli, ale i większość wolała by od 1942/1943 roku być amerykańskim żołnierzem zmagającym się z Japończykiem, będąc niejako w komfortowej sytuacji (wsparcie z morza, powietrza, artyleria, czołgi gdzie się da kontra skromnie wyposażeni samurajowie), z dala od rodzinnych stron w nieustannej ofensywie kiedy to Ty bierzesz jeńców, niźli w Polsce gdzie wróg niszczy do końca Twoje podwórko, eksterminując Twych krewnych, a Ciebie po wzięciu do niewoli (bo takiej przewagi materiałowej jak na Pacyfiku Twój aliant nie masz, a Twój najbliższy sojusznik "nieco" dwulicowy jest) najprawdopodobniej rozstrzela. Dlatego Polska na samym końcu w rankingu miłych placów boju bo liczby poległych / eksterminowanych nie kłamią.

ocenił(a) serial na 8
harkonen_mgla

Holocaust to nie jest wojna. To zbrodnia rozgrywająca się na tle wojny, daleko za frontem, w którą zaangażowani byli poza pewnymi wyjątkami zupełnie inni ludzie niż żołnierze. Równie dobrze mogło to mieć miejsce bez wojny - stalinizm jest tu doskonałym przykładem. Stalin nie potrzebował wojny aby mordować i głodzić miliony. 101 jest bez wątpienia świadkiem efektów zbrodni ludobójstwa, ale nie można przeceniać tego doświadczenia. To jest kwestia bardziej moralności i szoku powstałego po zetknięciu się z takim zezwierzęceniem. Wydaje mi się, że to trochę jakby normalny człowiek (nie policyjny ekspert) przyjechał na miejsce szczególnie drastycznej zbrodni - będzie to szok, zmusi to do pewnych refleksji nad tym co za gnój mógł coś takiego zrobić, ale nic poza tym.

Wojna to coś innego - to głód, strach, umierający koledzy, latające oderwane koniczyny, to samodzielne zabijanie ludzi, ciągłe napięcie związane z ryzykiem śmierci. To coś więcej niż moralność.

Także akurat tego bym tu nie mieszał.

Wojny są mniej lub bardziej niecywilizowane i jeśli o mnie chodzi to wolałbym walczyć w tych mniej niecywilizowanych, a jak wygląda drabinka według mnie już napisałem.

O japońskiej determinacji pisałeś - czytałem to i uznałem to za coś co nie jest warte komentarza bo Andrzej Matowski napisał dlaczego się mylisz. Podał liczby i fakty. Zapewne fakt, że japońscy żołnierze siedzieli na tych wysepkach na Pacyfiku przez wiele lat po wojnie także nie świadczy o ich determinacji. Albo kamikaze... Piszę to bo zauważyłem, że matematyka do Ciebie nie przemawia.

A co do Europy wydaje mi się, że z kontekstu wynika iż Andrzej miał na myśli wojnę z punktu widzenia Amerykanów - czyli tylko front zachodzi gdzie liczba zbrodni wojennych była mała, a jeńcy mieli dobre warunki.

Richtie

każda masowa zbrodnia mająca miejsce w trakcie działań wojennych na obywatelach wrogiej strony ma wymiar militarny (od angażowania własnych środków, przez oczyszczanie "tyłów", po element psychologiczny i propagandowy; zastraszanie i determinowanie własnych szeregów przez współudział - który aspekt w danej sytuacji przeważa to już dynamiczna zmienna), w tym przypadku ludobójstwo tej skali mogło mieć miejsce tylko w trakcie działań wojennych, a porównywanie do stalinowskiego (głównie wewnętrznego) szaleństwa jest tu zupełnie nie na miejscu.
zbrodnie popełnili wrogowie w mundurach jest to więc element wojny, który został ukazany i winien być, czego w Pacyfiku nie było (jakby nie patrzeć Japończycy w stosunku do "białych diabłów" nie byli tak bezwzględni jak w stosunku do Chińczyków).

Liczy? Podane liczby mijają się z prawdą. Nasz A. nie potrafił się do nich ustosunkować, a tobie kolego radzę porzucić protekcjonalny ton, którego nie życzę sobie w naszej debacie.

Richtie

b) po gę jako argument to ja bym nie sięgał; kaliber, zasięg, rodzaj amunicji, uwarunkowanie terenowe itd. to są dane bezsporne, ale gra...

ocenił(a) serial na 8
harkonen_mgla

To nie jest argument tylko raczej zobrazowanie czegoś logicznego - że gdy widzisz cel, a odległość nie jest znaczna zwyczajniej łatwiej trafić.

Richtie

i łatwiej stracić obsługę mojej niezbędnej kieszonkowej artylerii od, mniej lub bardziej, przypadkowych postrzałów

ocenił(a) serial na 7
ludvicasha

Pacyfik z kilku powodów jest od Kompani Braci zwyczajnie gorszym serialem. Choć na pewno nie słabym.

- Po pierwsze Kompania Braci była wcześniej. Tyle. A, że oba seriale powstały na jednym schemacie, to Pacyfik zawsze będzie oceniany właśnie przez pryzmat Kompani i traktowany jak jej kopia.

- Wstawki z wypowiedziami weteranów w Kompani przebijają pokazane ledwie na samym końcu zdjęcia weteranów w Pacyfiku. Chcieli zrobić to samo, niestety minęło kilka lat więcej od wojny i ci ludzie po prostu poumierali. Trzeba było wymyślić coś oryginalniejszego. Wyszła bieda.

- Kompania jest przyjemniejsza w odbiorze. Ktoś powie, że nie oddaje do końca brutalnych realiów wojny więc jet gorsza. Jako coś na kształt dokumentu - być może. Jednak ludzie oglądają seriale dla rozrywki, dlatego trudno im się dziwić, że wyżej cenią te 'ciekawsze'.

- Kompania jest zbudowana bardziej sterylnie. 10 odcinków, każdy porusza zupełnie inną kwestię. W Pacyfiku jest więcej bałaganu i całość jest gorzej przyswajalna. Poza tym bohaterowie mniej charakterystyczni.

Za to realia samej wojny zdecydowanie lepiej przedstawione są w Pacyfiku. Nie tylko batalistyczne, ani nawet psychologiczne, ale przede wszystkim wszystkie sprawy 'około-wojenne'. Propaganda, szpitale weteranów, samotne kobiety, rodziny żołnierzy, powojenna trauma.
Więc ogólnie realizm Pacyfiku zdecydowanie na wielki plus, ale te wady które wyżej wypisałem sprawiają, że Kompania jest lepsza.

ludvicasha

Jak? A no tak, że ckliwa muzyczka Zimmera i wszechobecny amerykański patos mogą powodować wymioty.

ocenił(a) serial na 10
ludvicasha

Nie byłbym taki pewny co do tego,czy nigdy nie będzie okazji.Skłonność do wojen leży w ludzkiej naturze.

ocenił(a) serial na 10
ludvicasha

Najgorzej jak do komentowania zabiorą się debile - wszechznawcy tematyki wojennej z fotela przed kompem lub telewizorem - nawet nie ma co mieć im tego za złe bo takie opinie trzeba odrzucać jako irracjonalne. To tyle o ignorantach. Co zaś do produkcji filmowych Pacyfik i porównywalny Kompania braci - z punktu widzenia oglądacza ( bez patrzenia na wiele błędnych niuansów historycznych - to akurat wina niewiedzy i innego pryzmatu spojrzenia na te sprawy ze strony amerykanów niż europejczyków ), to przyjemniej reaguje się na oglądanie "Kompanię braci", walka Amerykanów w Europie była mniej drastyczna od tej na Pacyfiku ze względu na innego wroga ( należy patrzeć tu z pryzmatu podejścia amerykanów - a nie np. polaków - bo będzie to zupełnie inne podejście) i inną kulturę prowadzenia walki , a także inne podejście psychiczne do walki wrogów. Zatem realizację filmową "Kompanii Braci" uważam z lepszą niż "Pacyfiku" .

qasz666_qwerq

Masz rację, tzw. "debile" złupić potrafią każdą namiastkę debaty, tak na temat filmu, polityki czy seksu. Zgroza i bezbożność.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones