No i finał za nami. Nie powiem - nie wierzyłem, że uda im się domknąć wszystkie wątki w ostatnim odcinku, jednak z ulgą mogę powiedzieć, że ten cały sceptycyzm był niepotrzebny. Żadnych niepotrzebnych wstawek rodem z FatWS. Historia Marca i Stevena niby jest domknięta, jednak oczywiście jak to Marvel - zostawili sobie zgrabną furtkę do kontynuacji. Każdy się spodziewał, lecz mimo to dobrze było zobaczyć trzecią osobowość (w końcu!) w akcji. Jak dla mnie to była jak na razie najlepsza rola Oscara Isaaca jaką zagrał do tej pory. Fenomenalnie się patrzyło na chemię pomiędzy nim a nim :] 9/10 i najlepszy serial Marvela do tej pory.
Mógłbyś wyjaśnić o co chodzi w zakończeniu? i ogólnie w scenie po napisach? Steven całkowicie przepadł? teraz Marc będzie tym budzącym się rano niepamiętającym co robił gościem? Czy teraz wszyscy trzej będą działać?
Z góry dzięki. Nie znałem tego bohatera wcześniej, dlatego, to czarna magia. A na jakimś forum wyczytałem, że Steven to milioner, Jake to taksówkarz, a Marc były bokser i najemnik. A w serialu jakoś to inaczej pokazali. Będę wdzięczny.
Generalnie Marc i Steven od teraz żyją w zgodzie przez to nie przeszkadzają sobię nawzajem plus obydwoje chcieli się uwolnić od konshu i myśleli że im się udało czemu przeczy scena po napisach gdzie jest pokazany Jake . Najprawdopodobniej to dzięki niemu dalej są oni awatarem konshu , myślę że Jake zawarł jakiś pakt lub po prostu się dogadał bez wiedzy pozostałych. Myślę że role nocnego mściciela przejął właśnie Jake a Marc i Steven nie świadomi bedą sobie spokojnie prowadzic własne życieado czasu jak nie dowiedzą się prawdy.