PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=819947}

Gentleman Jack

7,5 2 953
oceny
7,5 10 1 2953
Gentleman Jack
powrót do forum serialu Gentleman Jack

Nie wiem jak dalece - w tym serialu o niezwykłej kobiecie, jaką była Anne Lister - fikcja miesza się z prawdą, ale aktorka która gra główną postać jest niesamowita. Połowa serialu za mną, a ja czekam na więcej :) Do tej pory podoba mi się niemal wszystko i wątek główny, i wątki poboczne. Całość spina dość "nowocześnie brzmiąca" muzyka i świetnie podreśla tempo. Ponoć Anne Lister w rzeczywistości bardzo szybko chodziła:)

ocenił(a) serial na 7
karen_

Zgadzam się, Jones jest taka elektryzująca, zajmuje sobą całe sceny, ciężko oderwać od niej wzrok!

ocenił(a) serial na 9
the_rock

Ja również się zgadzam, dawno nie widziałam tak charyzmatycznej aktorki, odgrywającej rolę w sposób tak drobiazgowo przemyślany i konsekwentny.

the_rock

Ona ma świetny warsztat aktorski, może zagrać nic nie mówiąc... Ale mam takie wrażenie, że mimo, że rola jest świetnie napisana ona jest chyba zbyt kobieca do tej roli. Śmiem nawet stwierdzić, że do piątego odcinka nie pojawiła się w nim ładniejsza kobieta. A najbrzydszą jak dotąd była mamusia dwóch panów , którzy kradną węgiel, ładny strój jej nie pomógł w niczym, a być moze zaszkodził :)

karen_

Zgadzam się :D jest najładniejsza, najbardziej wyrazista i niesamowita. Nie wiem czy postać historyczna, którą odgrywa byłaby choć w części tak interesująca gdyby przyszło nam ją poznać. Oczywiście materiałów Lister o sobie dostarczyła mnóstwo ale sposób w jaki reżyserka i Jones ją ukazują jest kapitalny. Ciężko oderwać wzrok od niej, gdyż gra całą sobą, każda mina, każdy gest jest na wysokim poziomie świadomości, nieprzypadkowy. No i ten uśmiech :)

morol

Czy prawdziwa Lister oczarowałaby nas? Oczarowała pewne kobiety ze swojej epoki, oczarowuje czytających dzienniki.
Z wywiadów z Sally Wainwright można się dowiedzieć bardzo wiele o samym serialu, jak i o jego bohaterce. Gdy zaczęła zgłębiać dzienniki, była pod wielkim urokiem Anne Lister i poczuła z nią pewien rodzaj głębokiej więzi z uwagi na fakt, że czytała oryginały, których być może była jedynym świadkiem. Twierdzi, że przeczytało je prawie w całości (w oryginale) zaledwie 4 lub 5 osób, a pewnej części nie dotknął jeszcze nikt. Dzienniki zawierają ogromną ilość rozmaitych historii i Wainwright twierdzi, że tych, które wykorzystała w serialu praktycznie nie zmieniła. Serial w jej zamyśle, miał mieć 10 odcinków. Mówi, że nie każdy by polubił Anne Lister, ale ona jest nią zafascynowana, przede wszystkim złożonością jej charakteru. Z kart dzienników wyłania się osoba bardzo inteligentna, ciekawa świata, świetna lingwistka, podróżniczka i zdobywczyni wielu szczytów górskich. Była silna psychicznie, pomimo wielokrotnych niepowodzeń sercowych, miała bardzo pozytywny stosunek do świata, oraz wysokie poczucie własnej wartości. Zazwyczaj zdobywała to, co chciała zdobyć (kobiety, pieniądze, górskie szczyty...). Była osobą głęboko wierzącą i jednocześnie wierzyła, że taką ją stworzył Bóg, więc np.spanie z mężczyzną, byłoby wbrew Jego woli. Była rządna wiedzy, także o sobie i swojej seksualności. W Paryżu, gdzie się kształciła u Cuviera ( była o tym wzmianka w serialu) stwierdziła, że nie wie czy jest kobietą czy mężczyzną, chciała się uczyć, by móc to zrozumieć. Jednocześnie, gdy było to jej na rękę była - kobieca, a innym razem, w zgodzie ze swoją psychiką - męska. Ponoć w tamtych czasach spanie kobiet w jednym łóżku nie było niczym dziwnym i ona potrafiła to wykorzystać do swoich celów. Jak mówi Wainwright, Lister była również wspaniałą kochanką.

Gdy przeczyta się ponad 40 lat czyjegoś życia spisanego skrupulatnie na stronach pamiętników (z intymnymi szczegółami włącznie), można wyrobić sobie zdanie na temat ich autora. Serial, to wizja Anne Lister - Sally Wainwright. Być może każda/y z nas miałby swoją po lekturze :) Ale mnie się ta serialowa wizja bardzo podoba, tym bardziej w wykonaniu Suranne Jones, która ponoć bardzo - Lister z dzienników - przypomina.

karen_

Moje wątpliwości i rozważania mają dość proste tło, mianowicie w końcu znalazłam bardzo podobną do siebie postać o podobnych przymiotach. Różnic jest niewiele, z tych oczywistych to podboje miłosne i bogate doświadczenia na tym polu :p Dla mnie zdecydowanie ważniejsze jest życie zawodowe ale mam taką możliwość, kto wie czy Anne w naszych czasach nie byłaby nieco inna. Może też postawiłaby na karierę a nie szukała rozrywki wśród wielu romansów. Poza tym nie mogę sobie pozwolić na takie podróżowanie, głównie przez dążenie do rozwoju zawodowego i brak ogromnego majątku. Niemniej siła, inteligencja(liczę, że jednak ją posiadam), pęd za wiedzą, niespożyta energia do działania, poczucie humoru czasem połączone z wrednością ale zawsze szczere, wręcz do bólu :D Dążenie do bycia niezależną czy nawet religijność, są uderzająco podobne. Podobnie jak ją i mnie niektórzy czasem mylą z mężczyzną ale niemniej nie jestem "chłopem w spódnicy". Poza tym ten biust ciężko nie zauważyć a jednak przez energię i ubiór czasem bardziej sportowy, potrafi się to zdarzyć. Nawet chodzę tak szybko i żwawo.
Stąd zastanawia mnie na ile wersja Suranne jest prawdziwa. Czy taka naprawdę była Anne ? Na ile jej pamiętniki są czystym spisem myśli, wydarzeń czy spotkań a na ile opowieścią. Inaczej piszę się powieść, gdzie umieszczane są dokładne opisy tak by czytelnik mógł to sobie wyobrazić a zgoła inne będą wspomnienia. Te wszystkie miny, spojrzenia Suranne, łzy czy uśmieszki o których wspomniałaś, są kapitalne. Nadają postaci dodatkowego wymiaru ale czy jest on tylko interpertacją Sally ? Czy można znaleźć jakieś poszlaki w dziennikach. Twoje Spostrzeżenie - czy Suranne nie jest też zbyt kobieca, także i mnie zastanawiało. W inny sposób odbiera się taką mega butch w porównaniu z trochę bardziej delikatną, taką jak w serialu - magnetyczną. Cała ta powłoka fizyczna, nasza gra ciałem, energia, modulacja głosu przyczynia się do tego jak nas ludzie odbierają - fakt naukowy. Możemy być niezwykli, inteligent ale jeśli nie mamy tego elementu to będziemy męczący. Z pewnością jednak posiadała niezłą inteligencję emocjonalną, potrafiła tak pokierować rozmową, żeby sporo o rozmówcy się dowiedzieć. Świetnie manipulowała ale jak tak subtelnie czy z wyrachowaniem ?? Oczarowanie kobiet w tamtych czasach nie było raczej wielkim wyzwaniem. Były bardzo zdominowane i ograniczane, więc przy tych przymiotach, które już miała Anne, taki wdzięk i urok osobisty jaki prezentuje Suranne nie był nawet potrzebny. W tej wersji serialowej spokojnie oczarowałaby i nam współczesne ale właśnie dzięki temu sportretowaniu. Nie jako zarozumiała, mega męska, wyrachowana manipulatorka.

morol

WERSJA POPRAWIONA (przepraszam limit mnie zablokował)
Moje wątpliwości i rozważania mają dość proste tło, mianowicie w końcu znalazłam bardzo podobną do siebie postać o podobnych przymiotach. Różnic jest niewiele, z tych oczywistych to podboje miłosne i bogate doświadczenia na tym polu :p Dla mnie zdecydowanie ważniejsze jest życie zawodowe ale mam taką możliwość, kto wie czy Anne w naszych czasach nie byłaby nieco inna. Może też postawiłaby na karierę a nie szukała rozrywki wśród wielu romansów. Poza tym nie mogę sobie pozwolić na takie podróżowanie, głównie przez dążenie do rozwoju zawodowego i brak ogromnego majątku. Niemniej siła, inteligencja(liczę, że jednak ją posiadam), pęd za wiedzą, niespożyta energia do działania, poczucie humoru czasem połączone z wrednością ale zawsze szczere, wręcz do bólu :D Dążenie do bycia niezależną czy nawet religijność, są uderzająco podobne. Podobnie jak ją i mnie niektórzy czasem mylą z mężczyzną ale niemniej nie jestem "chłopem w spódnicy". Poza tym ten biust ciężko nie zauważyć a jednak przez energię i ubiór czasem bardziej sportowy, potrafi się to zdarzyć. Nawet chodzę tak szybko i żwawo.
Stąd zastanawia mnie na ile wersja Suranne jest prawdziwa. Czy taka naprawdę była Anne ? Na ile jej pamiętniki są czystym spisem myśli, wydarzeń czy spotkań a na ile opowieścią. Inaczej piszę się powieść, gdzie umieszczane są dokładne opisy tak by czytelnik mógł to sobie wyobrazić a zgoła inne będą wspomnienia. Te wszystkie miny, spojrzenia Suranne, łzy czy uśmieszki o których wspomniałaś, są kapitalne. Nadają postaci dodatkowego wymiaru ale czy jest on tylko interpertacją Sally ? Czy może można znaleźć jakieś poszlaki w dziennikach ? Twoje spostrzeżenie - czy Suranne nie jest też zbyt kobieca, także i mnie to zastanowiło. W inny sposób odbiera się taką mega butch w porównaniu z trochę bardziej delikatną, bardziej kobiecą, która z każdym odcinkiem jest targana większymi emocjami, nawet płacze. To wszystko nadaje jej magnetyzmu, naturalności tylko ponownie pytam siebie: czy to po to by nas bardziej urzekła, byśmy ją polubili ? Oczywistym jest, iż podczas tworzenia serialu zdarza się, że postać jest podkolorowywana. Niestety mimo zapewnień Sally i Suranne, to mam wrażenie, że tak właśnie się stało dla lepszego odbioru przez publiczność. Ponieważ cała ta powłoka fizyczna, nasza gra ciałem, energia, modulacja głosu przyczynia się do tego jak nas ludzie odbierają - fakt naukowy. Możemy być niezwykle inteligenti ale jeśli nie mamy tego elementu to będziemy męczący. Z pewnością jednak posiadała niezłą inteligencję emocjonalną a przynajmniej zdolności manipulowania, potrafiła tak pokierować rozmową, żeby sporo o rozmówcy się dowiedzieć. Czy było to jednak takie kobieco subtelne czy z męskim wyrachowaniem bijącym po oczach ?? Oczarowanie kobiet w tamtych czasach nie było raczej wielkim wyzwaniem. Były bardzo zdominowane i ograniczane, więc przy tych przymiotach, które już miała Anne, taki wdzięk i urok osobisty jaki prezentuje Suranne nie był nawet potrzebny. W wersji serialowej spokojnie oczarowałaby i nam współczesne ale tylko dzięki temu sportretowaniu. Nie jako zarozumiała, mega męska, wyrachowana manipulatorka.

morol

No proszę :)
Myślę, że w obecnych czasach, wiele kobiet mogłoby się utożsamić z Anne Lister :) Masz magneztyzm w przyciąganiu do siebie osób? Ona to miała. Poza tym, nie była bogata, a majątek był po prostu farmą, zanim nie zainwestowała w niego pieniędzy z wybudowanej kopalni i majątku Ann Walker. Nie wiem, podejrzewam, że w pamiętnikach jest to ujęte, dlaczego Ann Walker bardzo długo zwlekała z połączeniem ich majątków i chyba nawet nie ujęła Lister w testamencie (poza tym i tak ją ubezwłasnowolniono i zamknięto w zakładzie wraz z pierwszą kochanką Lister). Pieniądze musiała zdobywać, po to, żeby żyć po swojemu i być niezależną. Jej pasją były podróże, ale to także były ucieczki przed ciosami miłosnymi. Była kochliwa i kochana, ale tylko o jednej kobiecie pisała, jako o miłości swojego życia, Mariannie Belcomb. Wygląda na to, że Marianna złamała jej serce, ale ona mimo wszystko podniosła się, jak Feniks z popiołów i w tym akurat aspecie czuję z Lister ogromną więź:)
Nie czytałam tych dzienników, więc moja wiedza jest bardzo powierzchowna i nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania. Masz ich dużo. Ale wyjątkowość Lister polegała chyba na tym, co sama o sobie napisała, a co jest bardzo wymowne dla każdej istoty odmiennej niż inni, cyt:"znam własne serce i rozumiem bliźnich. Ale jestem tak inna, niż ktokolwiek, kogo spotkałam. Ośmielę się powiedzieć, że jestem, jak nikt na całym świecie" i była zagadką dla samej siebie, co także wzbudzało jej ciekawość. W moim rozumieniu była dla siebie atrakcyjna.
Sally W. określiła podobieństwo Suranne Jones w swerze fizycznej - wysportowana. Nie sądzę, by chodziło o typ urody. Raczej Lister była androgyniczna, a gdzieś, kiedyś przeczytałam, że posiadała dość znaczny zarost na twarzy. Wysoki poziom androgenów, mógł jej dawać moce do działania i temperament:) Ale... naprawdę, trzeba by przeczytać, czy też posłuchać wszystkich, którzy czytali dzienniki, czy mają podobny obraz Lister, czy każdy myśli o niej inaczej. Tak, jak napisałam wcześniej, to co widziamy w serialu, to kopia Lister pióra Sally W., a wykonanie Suranne Jones. Trudno mi określić czy pasowałabyś do portretu Lister, skoro nie wiemy zbyt wiele o tym, gdzie leży prawda:)

karen_

Hmm magnetyzm ... wydaje mi się, że trochę go posiadam. Łatwo zjednuję sobie ludzi z różnych środowisk. Jestem towarzyską osobą ale bardzo cenię sobie też samotność. Dlatego czasem to ja ograniczam kontakt z ludźmi, wręcz ich odsuwam okazując brak zainteresowania, kiedy nie jest mi to na rękę. Śmiem twierdzić, że jestem dobra w "pierwszym wrażeniu" ale nie zawsze chce mi się kontynuować czy pielęgnować znajomość. Mężczyźni mnie szanują lub się obawiają a kobiety podziwiają, przez to co robiłam, robię i wiem. POza tym jestem jak Anne dość androgeniczna; budowa ciała czy twarz. Jak to określa moja mama "kameleon z Ciebie", potrafię być ładną kobietą i przypominać faceta. Moja szafa nawet to rozdarcie odzwierciedla, gdzie styl sportowy miesza się z kobiecym, casual wchodzącym w umiarkowaną elegancję. Doskonale rozumiem kobiety i mężczyzn, tu podpisałabym się pod słowami Anne, że jest brakującym połączeniem między jednymi i drugimi.
Chyba masz rację co do wersji Lister by Sally w wykonaniu Suranne :) Mimo małych niedociągnięć scenariusza-brak rozwoju pozostałych postaci, które są spłaszczone i dość jednowymiarowe, czasem zbyt mało Anne - jest on powiewem świeżości. Moje gusta serialowe są nieco inne, bardziej medyczne: dr House, sci-fi: BlackMirror czy Utopia, jednak nie tylko The Crown też mi się spodobał.
Też nie spotkałam podobnej do siebie osoby, mimo że czasy się zmieniły, niestety. Prawdopodobnie nie poznaję ich wystarczająco dużo :p Chociaż wydaje mi się, że ludzie lubią się szufladkować i "pasować" do czegoś. To jest zmora naszych czasów, wybierasz sobie nurt i płyniesz z nim, dostosowując się do całej reszty w wybranym worku. Ja nigdzie nie wpadam, mam zbyt nieokreślony światopogląd i zawsze muszę mieć swoje zdanie, z naciskiem na swoje. Nawet Spotify ma problem z propozycjami muzyki dla mnie :D
Jesteś kochliwa jak Anne, no proszę jednak każdy może dla siebie coś znaleźć. Współczuję na pewno nie łatwo coś takiego przejść. kolejny dowód jak dobry jest to serial i interesująca historia.

morol

Żeby było zabawniej też fascynuje mnie mózg, nawet kiedyś zawodowo je kroiłam :p szkoda, że tylko szczurze :D

morol

Ja niczego jeszcze nie zdążyłam pokroić, mnie wykrojono jeden ważny organ. Cieszę się, że nie był to mózg :)

morol

zawodowo, na studiach :p

morol

Tak, czasy się zmieniają. Teoretycznie wydawałoby się, że powinno być łatwiej spotkać kogoś wyjątkowego, podobnego do nas samych. Mnie się nie udało i przestało mi to zajmować myśli.
Tak czy inaczej napisałaś o sobie trochę więcej, niż forum filmowe wymaga :) Moze nawet więcej niż wiemy o Lister, bo ona niestety nie napisze nam nic o sobie. Rozumiem, że robisz karierę, nie poszukujesz majętnej żony :))) Lister ponoć bardzo starannie dobierała sobie znajomych, także być może nie pielęgnujesz znajomości, które wydają ci się niewiele warte, płytkie, płaskie, bez przyszłości i bez tej bożej iskry ciekawości.

Nie jestem kochliwa, może dawniej byłam. Chodziło mi o to, że potrafiłam się zawsze podnieść i ze złamanym sercem powstać, niczym mityczny "Feniks z popiołów". Kocham życie, jest najcenniejsze. Dbam o duszę, żeby miała odpowiednią "wagę", gdy pójdzie dalej :)

karen_

Z Twoją pomocą i tematu, wyszedł ze mnie niezły ekstrawertyk :p pierwszy raz :)

morol

To zasługa Anne Lister i pewnie także Suranne Jones. One pomogły, ja tylko napisałam "a". Nie wiem czy czytałaś, słyszałaś, ale Suranne Jones pod wpływem Lister zaczęła pisać dziennik :) Mnie nigdy nie przyszłoby to do głowy. To co ważne w moim życiu pamiętam wrażeniowo, nawet jeśli nie pamiętam już słów które padały, nie są mi potrzebne. Kolekcjonuję wrażenia :)
Czasem warto wyjść ze swojej skóry, bardzo ładnie o sobie napisałaś :)

karen_

Dziękuję :) przecież nie ucieknę przed tym kim jestem, ani nie będę temu zaprzeczać ;) Słyszałam o dzienniku Suranne w jednym z wywiadów. Ja czasami także zapisuję swoje przemyślenia, sny czy pomysły. Daje mi to wrażenie monitorowania rozwoju osobowości. Pomyślałam po seansie, że może warto robić to dokładniej, zdarza mi się wymyślić czasami świetny tekst a potem on ucieka z pamięci :) Jakaś śmieszne wydarzenie, które po latach można odtworzyć i się pośmiać ponownie. Ogólnie mi również nie jest najłatwiej przelać coś takiego na papier, jestem niezłym mówcą ale pisarzem gorszym. Jak już wpadnę w tryb oratora, to ciężko mnie uciszyć :p

ocenił(a) serial na 8
karen_

Z tego, co wiem, fabuła dość wiernie trzyma się treści dzienników Lister - z czego się cieszę, bo jej postać nie jest tu na szczęście szczególnie wygładzona (Lister bywa czasami zwyczajnie nieznośna lub okrutna - trudno mi było w ogóle na początku wejść w jej historię, gdy jej awanse do Ann Walker były motywowane jeszcze wyłącznie chłodną finansową kalkulacją i potrzebą będącej plastrem na świeże sercowe rany rozrywki), a paradoksy jej przekonań (z fascynacja patrzyłam wczoraj na jej instytucjonalno-religijne deklaracje, które nomen-omen "pożeniła" z ideą jednopłciowego związku) znajdują swoje odzwierciedlenie na ekranie. W efekcie wypada wielowymiarowo i autentycznie - i tak, Suranne Jones sprawdza się w tej roli świetnie.

ex_machina_durejko


Uwaga, mogą się pojawić spojlery!

Czytałam, że historia Anne Lister i Ann Walker jest oparta na faktach, że istotnie Lister dopięła swego i panie powiedziały sobie sakramentalne TAK w Wielkanoc, w kościele w Yorku. Żyły wspólnie przez kilka lat w Shibden Hall, do tragicznej śmierci Lister podczas podroży do Rosji. Nie był to związek szczęśliwy. Ale to są tylko ogólne informacje. To co najciekawsze ukryte jest w tomiszczach dzienników Lister, które w całości nie zostały jeszcze odczytane. Nie wiem na ile własne pamiętniki mogą być obiektywne, co do charakteru osoby je piszącej. Mam nadzieję, że twórczyni serialu i częsta bywalczyni w Shibden Hall zadbała o to, byśmy otrzymali ciekawą i bliską oryginałowi opowieść o kobiecie, która wyprzedziła swoją epokę.

Zachwycając się nad interpretacją postaci Anne Lister przez Suranne Jones pytam siebie czy dzięki tej interpretacji otrzymujemy bardziej autentyczną wersję Lister czy też nieco podkolorowaną. Jones na ekranie bywa czasem bardzo atrakcyjna, bardziej kobieca niż męska, a fantazyjny ubiór dodaje jej jeszcze więcej uroku. Ma prześliczny szeroki uśmiech, czasem szczery, czasem szelmowski, czasem intrygujący. Gra mimiką twarzy, błyszczą jej oczy, podnosi figlarnie brwi. Gdy zapala się do jakiegoś pomysłu cała twarz jest w to zaangażowana, z ust płyną potoki słów, bo ma wiele do powiedzenia na każdy niemal temat, wie jak oczarować słowem i całą sobą. Jako Lister, ma też takie chwile, gdy po prostu jest totalnie zaskoczona i nie wie co powiedzieć, i to także jest coś, co jest wyjątkowo ciekawie zagrane. Jak układa wtedy wargi ust, próbując wypowiedzieć choćby dźwięk, jak widać, że bije się z myślami... i pokazuje, że jest bezsilna. Czasem z wilka zamienia się w owieczkę :)
Mogłabym wymieniać sceny, w których Suranne Jones mnie czymś ujęła, chociaż oczywiście zdaję sobie sprawę, że to także efekt zbiorowy: dobrego scenariusza i ciekawych dialogów, scenerii wnętrz i plenerów (piękne wzgórza z kopalnią!), strojów, muzyki i jej tempa, postaci drugoplanowych, z których każdy ma swoje 5 minut na ekranie. Te wątki poboczne, z których także dowiadujemy się czegoś o bohaterce serialu, bardzo ciekawie się ogląda. Np. jest taka scena, w której Lister kopie coś przy drodze (sadzenie drzewek?) i rozmawia z Johnem, który miał się ożenić z jej pokojówką. W pewnym momencie John mówi do Lister: tak w życiu bywa, że nigdy obie strony nie kochają równie mocno. I kamera robi "najazd" na lekko zadumaną twarz Lister i widać, i czuć, że te słowa wywierają na niej duże wrażenie, bo odnoszą się także dobitnie do niej i jej relacji z Ann Walker. Sama relacja pań wymaga odrębnego wątku:) wiadomo jak się potoczy, chociaż ciekawie jest zapętlona i poczekam cierpliwie do końca ostatniego odcinka.

Podsumowując, uważam że Suranne Jones, jako wcielenie Anne Lister jest tak wielobarwna, wieloznaczna i wielowymiarowa, że nie wiem czy po obejrzeniu już ponad połowy sezonu byłabym w stanie wyobrazić sobie kogoś innego w tej roli. Jest w tej interpretacji wyjątkowa! Czasem piękna, czasem brzydka, czasem łagodna, a innym razem wredna i okrutna, elokwentna i milcząca, pewna siebie i zmieszana. Bardzo mi odpowiada TAKA właśnie Anne Lister.

karen_

Ciekawe i trafne spostrzeżenia :-)

ocenił(a) serial na 10
karen_

Świetnie ujęłaś wiele wątków serialu,który bardzo mnie ujął.Pierwszy raz widzę na ekranie grę Suranne i jestem zachwycona jej warsztatem artystycznym. Masz rację,że ubiór (jakby do jazdy konnej) jest atrakcyjny i kobiecy. Nie wyobrażam sobie innej aktorki do tej roli.Świetnie dobrana muzyka, lekki humor w odpowiednich momentach, tragizm postaci w parze ze szczęściem, brutalna rzeczywistość-jak w życiu 200 lat temu czy teraz.Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona podejściem jej rodziny do "preferencji" Anne - kochają ją i wspierają, a to na pewno nie było dla nich łatwe w tak skostniałym otoczeniu.Już sama charyzma, przebojowość, intelekt głównej bohaterki były dla ich kłopotliwe, a cóż dopiero odmienność seksualna.Miała wielkie szczęście z rodziny. O takiej tolerancji i miłości nie może nawet pomarzyć panna Walker.Nic dziwnego, że jest tak rozchwiana emocjonalnie, bo oprócz Anne nie ma bliskiej osoby. Jej ciotki i wujkowie troszczą się tylko o własne interesy. Mimo tych czasami denerwujących rozterek lubię tą postać i grającąją aktorkę. Razem z Suranne stworzyły niesamowity duet a ich związek jest bardzo autentyczny (czytałam, że dobrze im się razem gra i jest "chemia" miedzy nimi). Wszystko razem daje piękny obraz rodzącej się obustronnej miłości.Też uważam,że przytoczony przez Ciebie fragment rozmowy z Johnem uświadamia Anne (która mówi "może na początku"), że to już nie tylko kalkulacja i przyjaźń, ale początki prawdziwej miłości.Będę bardzo zawiedziona, jeżeli serial i Suranne nie zdobedą nagród.Czekam niecierpliwie na kolejne odcinki oraz na 2 sezon.

Skara_beusz

Właśnie, relacje rodzinne...
Bardzo mnie urzekło ciepło i troska ciotki Anne Lister i to, w jaki sposób sama Anne odnosiła się do niej, jakby była jedyną osobą na świecie, którą ją rozumie, wspiera i kocha, bez względu na wszystko, i której może powierzyć każdy sekret.

Serial powoli dobiega końca, został już tylko ostatni odcinek i trochę mi żal, że ten pierwszy sezon to zaledwie kilka miesięcy z życia Anne Lister. Być może miesięcy najważniejszych, ale po obejrzeniu siódmego odcinka, który mnie mocno zasmucił, doszłam do wniosku, że chciałabym, żeby było więcej treści o samej Lister w wykonaniu Suranne Jones, a mniej np. o wątkach pobocznych, w których jej zabrakło. Np. wyrzuciłabym zupełnie wątek z najemcą zjedzonym przez świnie i jego syna... Świetny w swojej wymowie był za to w ostatnim odcinku "zgrzyt" w relacji Lister - Marianna, i tło Ann Walker. Może drugi sezon dostarczy więcej ciekawostek, opartych na pamiętnikach.

P.S. Suranne Jones w sukni wyglądała bardzo pięknie :) ciekawe czy rzeczywiście Anne Lister robiła takie wyjątki dla niektórych osób, wbrew sobie i swoim przyzwyczajeniom. Nawet Mariannie zaparło dech w piersiach!

ocenił(a) serial na 10
karen_

Fajnie odegrała "nieporadność" - to naciąganie sukni jakby się dusiła. Szkoda, że kamera nie ujęła założonego obuwia-byłoby ciekawie i ta wyszukana fryzura! Marianne potwierdziła, że Anne w przeszłości ubierała się jak mężczyzna.Więc naprawdę poszła w swoim życiu na duży kompromis w ubiorze.
Brakuje mi w serialu jasnego określenia czasu akcji.Po pogodzie "trudno się wyznać" jaki jest miesiąc. Ale wydaje mi się, że akcja 7 odcinków trwała ok. roku. Niestety "wszystko co dobre szybko się kończy".Mi też brakuje więcej treści o samej Lister. Lecz dzięki relacjom z dzierżawcami również dowiadujemy się jaka była wielowymiarowa. Nie trzymała się sztywnych konwenansów zależnych od pozycji (czytaj bogactwa) finansuje naukę chłopakowi z wypadku, bo jest zdolny, czym daje mu szansę na przyszłość "zawodową" (kaleka nie może pracować w gospodarstwie). Popiera małżeństwo Thomasa, bo widzi w nim potencjał.Każdy odcinek wzbogaca jej wyjątkowość w minionej epoce.
Nie wiemy dokładnie o jej wcześniejszych związkach przed panną Walker- serial ukazuje tylko wątki z Vere i Marianną. Podczas kłótni z Ann, która proponuje "przykrywę małżeńską" Lister mówi "dlaczego miałabym sypiać z cudzą żoną?"A jednak z Marianne utrzymuje relacje intymne. Czy świadczy to o wyjątkowości panny Walker, którą nie chce się z nikim dzielić? Cieszę się z tego "zgrzytu" z Marianne, bo od początku "kibicuję" jej związkowi z Ann. Jestem ciekawa dokąd dojedzie Lister w swojej podróży zanim zawróci ratować Ann?
P.S. Słabo znam angielski, więc czy mogłabyś przesłać mi treść tytułowj piosenki?

Skara_beusz



Fajne pytanie o piosenkę!, poczytałam trochę o niej :)

Piosenka powstała w 2012 roku, napisały ją i wykonały dwie dziewczyny tworzące zespół folkowy z Yorkshire, Belinda O'Hooley i Heidi Tidow, prywatnie będące parą. Ich wykonanie https://www.youtube.com/watch?v=YInK5yhBQE0

Tekst po angielsku https://genius.com/Ohooley-and-tidow-gentleman-jack-lyrics
Translator google przetłumaczy mniej więcej sens. Nie czuję się na siłach w literackim tłumaczeniu. Pokusiłam się jedynie - o zgrabniejsze niż "googlowskie" tłumaczenie - dla pierwszej zwrotki, ale jeśli mam być szczera każdy wers mógłby też inaczej brzmieć.

Za plecami, sławną damę z Yorkshire, przezywa się Dżentelmen Jack
Dobrze się czuje w łamaniu konwenansów
Mówiąc jej imię panowie mają nietęgie miny.

W Shibden Hall miała je wszystkie
Płeć piękną mdlejącą pod jej urokiem
Trzymając je w szachu, eleganckie i bystre,
Atrakcyjna Anna z łatwością je uwiodła .

Myślę że Jack-the-Lass z refrenu to określenie "Ni to chłop, ni to baba" lub też "babochłop". Nie mogłam doszukać się odpowiednika w słownikach. Gentleman Jack - może też po prostu być słowem "Chłop". Nie jestem ekspertem, więc to tylko moja radosna twórczość.

ocenił(a) serial na 10
karen_

Dziękuję za twórczość i poświęcony czas.Żałuję, że nie mam zdolności do nauki języków.

Skara_beusz

Ja mam odczucie, że serial zgubił gdzieś po drodze samą Anne Lister, sądziłam że rozwinie się trochę inaczej . Chyba, że od samego początku w planach było więcej sezonów. To co widziałam w siedmiu odcinkach , i zbliżając się do końca sezonu, wywołuje u mnie niedosyt.

ocenił(a) serial na 10
karen_

Przez ostatnie dni sporo serfowałam po necie korzystając z translatorów i natrafiłam na 2 sceny, które może dotyczą 8 odcinka? Lister pokazana jest od tyłu w pięknej białej sukni z odkrytymi ramionami i piórami we włosach jak energicznie wchodzi na salę balową rozpychając oficerów. Ponadto są 2 zdjęcia jej siędzącej chyba w Shibden Hall w gładko zaczesanych i związanych z tyłu włosach bez loków (skojarzyło mi się z muszkieterami).Ponadto wydaje mi się, że gdzieś była wzmianka,że pierwszy sezon pokazuje 2 lata jej życia, więc może seria zakończy się przyjęciem oświadczyn przez Ann, a może nawet sakramentem?Czekam niecierpliwie na 8 odcinek i żałuję, że to ostatni. Obawiam się że nowych odcinków może jeszcze nie być na wiosnę 2020r. skoro Sophia Rundle jest zaangażowana w kręcenie kolejnego sezonu jeśli dobrze pamiętam Peaky Blinders.
Jednak jeżeli po premierze 1 odcinka BBC od razu potwierdziło w mediach kontynuacje serii to widzą w nim duży potencjał na zdobycie nagród. Jak myślisz?

Skara_beusz

Zobaczymy, co przyniesie ostatni odcinek, a potem czy drugi sezon będzie równie ciekawy, jak pierwszy. Suranne Jones może liczyć na mój głos :)

Cała historia Anne Lister w dość zgrabnej formie z fotografiami, ilustracjami na temat min.: jej młodości, związków z kobietami, podróży, pamiętników, śmierci, a także słynnego kodu i jego złamania znajduje się na stronie BBC. To bardzo obszerny, chronolignie ułożony przekaz, fantastycznie zebrany w jednym miejscu https://www.bbc.co.uk/news/resources/idt-sh/the_life_and_loves_of_anne_lister

ocenił(a) serial na 10
karen_

Na mój głos też może liczyć. Serdeczne dzięki za info.Będzie świetną lekturą.Pozdrawiam

ocenił(a) serial na 10
karen_

Cześć. Co sądzisz o zakończeniu serialu?My sobie podyskutowałyśmy w temacie zakończenie (nie mogę stamtąd wysłać wiadomości). Ciekawi mnie Twoja wypowiedź.

Skara_beusz

Odpisałam w wątku "zakończenie".

ocenił(a) serial na 10
karen_

Jestem zachwycona całą serią, uwielbiam grę Susanne Jones. Obejrzałam już trzeci raz cały sezon i za każdym razem odkrywam coś nowego na co prędzej nie zwróciłam uwagi. I muszę przyznać że zakochałam się w muzyce z ostatniego odcinka COŚ PIĘKNEGO. Pozdrawiam

basiek123456

Dla mnie muzyka w całym serialu jest super trafiona i bardzo z całością związana. Fajnie jest dostrzec to COŚ PIĘKNEGO :)

A podsumowując...
Z tego co przeczytałam o tworzeniu serialu, miała to być opowieść w konwencji "zabawnej". ALe oczywiście, pomiędzy zabawnymi momentami, które, jak sądzę, wynikały głównie z dużego poczucia humoru samej bohaterki serialu, chcąc być w zgodzie z prawdą opisaną w dziennikach, należało umieścić także momenty mniej zabawne, a nawet tragiczne, chociaż czasem mogą się takie wydawać dopiero w naszych przemyśleniach (jak choćby relacje siostry Ann z kapitanem). Może dlatego w jednym odcinku mamy mieszankę różnych gatunków, niemal groteskę, którą podkreśla wybitnie skoczny (i świetnie pasujący) motyw muzyczny i np: puszczanie oczka do obiektywu kamery czy też notoryczne uderzanie woźnicy drzwiami powozu, połączone z obrazami ciężkiej depresji graniczącej z obłędem i podcinaniem żył, ojcobójstwa, nieudanych związków miłosnych, rozterek...itd. Czasem po prostu miałam wrażenie, że "Faworyta" Lantimosa mogła być sporą inspiracją dla tej konwencji serialowej. Tylko, że, jak dla mnie, "Faworyta" do dzieło absolutnie idealne, tragifarsa z fenomenalną kreacją Colman, której "tysiąc twarzy" stanowi oś dla całości opowieści. Serial natomiast posiada niestety trochę niedociągnięć i nie jest idealny. Mnie osobiście przeszkadza nieproporcjonalnie długi czas na ekranie wątków pobocznych w stosunku do zasadniczego i nieumiejętne zaznaczenie upływu czasu. Rozumiem jednak, że konwencja "zabawna" równa się jednocześnie wielu spłyceniom. W końcu nie jest to dramat psychologiczny, chociaż mógłby nim być. Tym nie mniej w tej właśnie konwencji Suranne Jones błyszczy na tle całej załogi. Jej gra jest bez zarzutu, jej postać jest wyrazista, błyskotliwa i przyciąga uwagę, tak jak jej pierwowzór z pamiętników. W swoich męskich strojach wygląda świetnie (piękny ślubny!), w sukniach, równie uroczo choć stara się pokazać, jak jej nie pasują. Kamera ją kocha, a ona puszcza do niej oko :) Jej partnerka stara się, jak może, żeby wyeksponować to, jak ją w pamiętnikach ukazała Lister. Trochę mnie dziwi, że prawdziwa Lister związała się z Walker. Może to była jej ...ostatnia deska ratunku?..., ale to tylko moje dywagacje.
Dbałość o bardzo bogatą scenografię, najmniejsze detale ubiorów i wnętrz (oryginalne, porcelanowe: misa i dzban do porannej i wieczornej toalety z Shibden też tu zagrały), świetne plenery (np.piękne ujęcie portu nocą, paki, skrzynie, beczki i w tle powóz na zawiesiu żurawia portowego). Aktorstwo jednak jest różne. Miałam wrażenie sztuczności przynajmniej dwóch postaci w ostatnim odcinku. Musiałabym obejrzeć wszystko jeszcze raz, ale coś mi się zdaje, że odcinki, które wyreżyserowała sama twórczyni serialu, są dla mnie najciekawsze. Może jestem w tym jednak niesprawiedliwa i zmienię zdanie w przyszłości:) ale mam ogromny niedosyt postaci Lister na ekranie w pierwszym sezonie. Bo wszystko inne poza scenariuszem bardzo mi odpowiada. Chciałabym wierzyć, że materiału nakręcono więcej, ale ze względu na ograniczenia czasowe można było wyemitować tylko tyle, czyli za mało! :)

P.S. Ślub Lister i Walker inaczej sobie wyobrażałam. Rozczarowało mnie połączenie go z innym ślubem. Ponieważ było to wydarzenie wyjątkowe jak na owe czasy, życzyłabym sobie jego wyjątkowego sfilmowania. Ale, o czym już pisałam, bardzo mi się podobał ubiór Lister i szkoda, że zabrakło pewnej spójności, aplikacji, w sukni Ann Walker (kolor też bym zmieniła). Szkoda, że serial się skończył, ale cieszy mnie że będzie kontynuacja :)

ocenił(a) serial na 10
karen_

Tak Suranne błyszczy jak słońce na błękitnym niebie. Czytałam na stronach, że wręcz "urodziła się" do tej roli i powinny posypać się nagrody, bo serial jest bardzo popularny na świecie.
Może Lister związała się z Walker na zasadzie przyciągania przeciwieństw? Ktoś musi być kapitanem, ale myślę,że Ann jeszcze nieraz pokażę pazurki.Wyobrażacie sobie takie 2 Lister ze sobą? Od razu zbrodnia w afekcie.
Rzeczywiście Lister na ślubie wygląda bardzo elegancko.Jednak mi najbardziej podobała się na wzgórzu we włosach przewiązanych prostą wstążką. Co do P. Walker była to i tak jej najpiękniejsza i elegancka suknia w całym serialu. Ślub był dyskretny i niestety nie wstrząsnął pozytywnie. Zabrakło mi na zakończenie ciepłego przyjęcia przez rodzinę "młodej pary" w Shibden,a na drugim biegunie min rodziny Ann gdy im oznajmiają o wspólnym zamieszkaniu.Nie sądzę, aby od tego zaczął się 2 sezon.
Zaimponowała mi ciotka Anne (jako postać i aktorka), jej ciepło, miłość, empatia. Na pewno zdawała sobie sprawę, że jej stan jest ciężki, a mimo tego zakazała informowania ukochanej Anne o tym fakcie. Szczerze chciała jej szczęścia. Mieć taką osobę w swoim otoczeniu to bezcenny skarb.
Czekam na więcej w kolejnym sezonie :)

ocenił(a) serial na 10
Skara_beusz

Idealnie opisałaś wszystkie wątki, podpisuję się pod nimi obiema rękoma. Oglądając ostatni odcinek (któryś już raz) cały czas miałam styłu głowy, że wspólnie pożyją tak krótko i że Ann zostanie sama. Zadziałało to na mnie bardzo dołująco. Bardzo żałuję, że nie znam angielskiego i nie rozumiem wywiadu z bohaterkami, na pewno są świetne.

basiek123456

Przyznaję są świetne, szczególnie Suranne, co za kreacja. Mi trochę brakowało w ostatnich odcinkach lekkości i komizmu sytuacji( postaci) jaki był w pierwszych 4. Pojawiła się drama i może bardziej ludzka strona Anne, z uczuciami ale mnie bardziej bawiła ta oschła i wredna. Niektórzy piszą odpychająca, wyrachowana, tylko czemu ? czy każda kobieta musi być ckliwa i milutka ?? Więcej było także śmiesznych wrzutek innych postaci m.in. ojca i ciotki śpiących po otrzymaniu listu, sceny przy stole (szczególnie ta z muczącą krową :D:D) czy komentarze seniory domu Rowson. Oczywiście świetne sceny z ogromnym ładunkiem emocjonalnym były także w odc 6 - pożegnanie, 7 - scena przed lustrem i rozmowa z Rowsonem czy 8 - bal urodzinowy i spotkanie na wzgórzu.

karen_

Ostatnia deska ratunku brzmi dosyć brutalnie. W czasach kiedy większość małżeństw była zawierana z rozsądku lub strategii myślę, że całkiem nieźle na siebie trafiły.

Domyślam się, że Anne Lister nie miała wielu opcji w tamtym czasie, tym bardziej że nie zależało jej na wiązaniu się z kimkolwiek, to musiała być dobra partia.
W odróżnieniu od Marianny Ann Walker była wolna, chętna i kochała Anne Lister taką jaka była, nie próbowała jej zmieniać ani nie wytykała jej dziwactw. Poza tym Anne już się wyszalała i przyszedł czas żeby się ustatkować. To nie jest historia pełnego pasji, płomiennego romansu, sama nam to mówi - to już przeżyła z Marianną przez ostatnie 20 lat i nic z tego nie wyszło. To jest historia zaskakującej miłości i partnerstwa.

Ja myślę, że zestawienie dwóch ślubów fajnie wyszło. Trochę smutne, bo nawet ojciec i siostra byli obecni na ślubie Thomasa podczas gdy "Anne pojechała z panną Walker do Yorku". Sama scena w kościele mnie bardzo urzekła również swoją prostotą, od upewniających się skinięć głową, przez dyskretne splecenie palców, po ten moment ciszy kiedy dociera do nich co właśnie zrobiły zanim uśmiechają się do siebie.

Stroje są genialne. Anne Lister wygląda niemal we wszystkim fantastycznie, uwielbiam ją z białymi rękawami, w cylindrze, w tym czarnym płaszczu z klapami (mój ulubiony) i w kozackiej czapce.
Ale Ann Walker miała tyko dwie naprawdę ładne suknie, bombastyczną różową w 4 odcinku w Yorku (to pewnie ma dodatkowo podkreślić stan jej ducha) i ślubną - już nie tak wystrzałowa ale ładna, skromna, modna, dobrze skrojona i z gondolą na kołnierzu - więcej nie trzeba.
Reszta wygląda trochę jak po jakiejś ciotce, wyblakłe kolory, niezbyt modne kroje (wystarczy spojrzeć na stroje pani Pristley dla porównania) i średnio dopasowane, zapewne był to celowy zabieg.

Ja do aktorstwa nie mam zastrzeżeń, chociaż zazwyczaj drobna rzecz jak drżenie ręki z niewłaściwą częstotliwością potrafi zepsuć mi scenę :P. Jestem pod wrażeniem fizyczności Suranne Jones w tej roli, nie myślę tutaj nawet o dziarskim kroku, ale o wszystkim, to jak poprawia kołnierz, to jak otwiera drzwi, siedzi, gestykuluje, czy tylko rusza szczęką - fantastyczna kreacja. Sophie Rundle jako panna Walker jest również świetna moim zdaniem, choć w dużo mniej pokazowej roli.


Zgadzam się, że wątki poboczne były najsłabszym elementem, chociaż negocjacje węglowe mnie wciągnęły :P. Serial oglądałam na BBC, a potem w polskiej wersji na HBO (wycięli i przearanżowali parę scen, pozbawili widzów Anne Lister rzucającą zmiętym listem w kamerę) i myślę, że powinni zmienić tłumacza. Przed pierwszym spotkaniem z Ann, Anne opisuje panny Walker dosyć konkretnie, jako nudne, głupie i niegrzeszące urodą, u nas - głupiutkie gąski. Pewnie się czepiam, bo to drobna rzecz i rozumiem istotę tłumaczeń, ale potem jest tylko gorzej.

Tak naprawdę najbardziej brakowało mi śniegu w tym sezonie.

ItsAMistery


Mnie się wydaje, że przez to, że serialowa postać ma swoje realne korzenie, a w 8 odcinkach nie odzwierciedlono całej złożoności jej charaktru i sytuacji, w jakich się znajdowała, całkiem możliwe, że czytanie między wierszami różni się znacznie pomiędzy oglądającymi. Jeśli ktoś pokusił się o szersze spojrzenie na to, co ujawniono w pamiętnikach, może mieć więcej zmiennych w ocenie. Stąd właśnie pochodzi zwrot w formie przypuszczenia "ostatnia deska ratunku". Nie ukrywam, że w ocenie poszczególnych scen czy zachowań pokazanych w serialu ma u mnie spory wpływ to, co o Lister przeczytałam, czy też wysłuchałam, a także moje własne doświadczenie. Nawet w kwestii ślubowania w kościele. Zapewne każda/każdy z nas oglądał ten serial przez wiele pryzmatów . Jedni emocjonalniej od innych. Każdy inaczej.
Z dzienników wynika, że Marianna była miłością życia Anne Lister. Nie tylko płomiennym romansem. Była bratnią duszą, kimś z kim chciała się zestarzeć. Pierwszą i jedyną kobietą, której oddała nie tylko ciało, co czyniła zazwyczaj, ale także duszę. To z nią, jako pierwszą, uczyniła "śluby małżeńskie" w kościele. Ale Marianna stchórzyła i zawiodła Lister. Choć wyszła za mąż dla pieniędzy, łamiąc serce Lister, nadal trzymała ją w garści i chciała by Lister utrzymywała z nią kontakty, także intymne. Anne Walker stała się wybawieniem z tej bolesnej, długoletniej i niespełnionej miłości. Ale przede wszystkim stała się przepustką do nieskrępowanej wolności dla Lister. Dzięki majątkowi Ann Walker. Zanim doszło do "sakramentalnego Tak" z Walker Lister stała na skraju przepaści. I w ciekawy sposób pokazano to w serialu, niemal dosłownie, gdy z rozwianymi włosami patrzyła w dal ze skraju urwiska.
W swoich pamiętnikach Lister pod datą ślubu z Ann Walker napisała tylko, że się odbył. A dalej opisywała rutynowe zajęcia z tego dnia. Zwykle mająca tyle przemyśleń do przelania na papier sam ślub potraktowała beznamiętnie. Wersja serialowa ślubu jest w całości wymyślona przez twórców. Zauważ także, że zanim doszło do spotkania na wzgórzu nowej kopalni, Lister starała się namówić Mariannę, żeby odeszła od męża. Ich kłótnia była o tyle ciekawa, że pokazała, jak różne wyobrażenie o sobie miały i jak nieszczera była Marianna. Może własnie wtedy Lister zrozumiała, że nawet jeśli kochasz i ciebie też ktoś kocha, ale nie chce z tobą być, trzeba pójść dalej i nie oglądać się za siebie. W dziennikach są wzmianki także o tym, jak Lister potrafiła zachowywać się publicznie (co dla Marianny było upokarzające) traktując to zachowanie, jako przejaw swojej największej miłości do Marianny. A przecież nawet współcześnie okazywanie uczuć publicznie przez dwie kobiety może narazić na nieprzyjemne konsekwencje. Marianna po prostu mogła się czuć przytłoczona sposobem okazywania uczuć przez Lister i narażana była na obmowy, będąc jeszcze panną. Ann Walker pomimo choroby pokazała, że jest jedenak odważna, a Lister obiecała na kartach dzienników, że postara się z całych sił dać jej szczęście. Czy tak się stało może zobaczymy w drugim sezonie. Po pierwszym sezonie mam mieszane uczucia, co do relacji Ann - Anne i ich wzajemnej szczerości.

Co do strojów jesteśmy i na tak, i na nie :) Istotnie pani Priestley była ubrana świetnie i dużo lepiej od Ann Walker. W kwestii płaszcza Lister, bardzo podobał mi się ten, w którym powoziła w pierwszym odcinku i jeszcze miała go na sobie w innych scenach. Wyglądał trochę jak na wpół-współczesny na wpół-historyczny i był z ciekawego materiału. Naprawdę stroje Lister są w całym serialu jego wielkim atutem. Swietnie też leżą na Suranne Jones.

Suranne Jones nie była brana pod uwagę do roli Anne Lister, mimo że twórczyni serialu pracowała z nią przy innym i wiedziała, że jest świetnie wysportowana, a takiej aktorki potrzebowała. Sally Wainwright, gdy pisała scenariusz do serialu bała się, że będzie jej bardzo trudno znaleźć odpowiednią aktorkę do tej roli. Aż w pewnym momencie, gdy padło nazwisko Suranne Jones olśniło ją, że to dobry wybór. I nie myliła się. Suranne Jones nie ma w serialu słabszego występu.

Ciebie wciągneły negocjacje dotyczące kopalni, a mnie chyba wszystko, co dotyczyło kopalni. Świetne ujęcia wewnątrz, jazda wózkiem Lister po wąskich torach, negocjacje z braćmi także były ciekawe. Podobało mi się też zgrane małżeństwo Priestley, ciotka i ojciec Anne, ale już siostra niekoniecznie. Do mementu przybycia duchownego i lekkiego zawirowania akcji z Ann całość mi się podobała. Potem niestety wątek z księdzem mnie zawiódł, sceny z zarzynaniem ojca obrzydziły, i czułam, że poziom spada. Końcówka trzymała jednak poziom początku i wyszło dobrze. Mogłabym tak oglądać perypetie Anne Lister od samej młodości, myślę, że byłoby ciekawie. Ale pewnie drugi sezon będzie opowiadał dalsze losy Anne, skoro angaż już ma Suranne Jones. Nie odmłodzą jej o 20 lat. Zastanawiałam się przez chwilę, kto mógłby zagraż młodą Anne.
Nie wiem dlaczego BBC powyrzucało sceny dla zagranicznej sprzedaży serialu. Może wiązało się to z datą premiery? W GB serial puszczono znacznie póżniej niż u nas i USA. Moze go po prostu dopieszczono :)

P.S.
I muszę jeszcze coś zanegować :) Nie sądzę, żeby o Lister dopiero zbliżającej się do 50tki można było napisać, że się wyszalała. Nie chcę zabrzmieć jak stare skrzypce, ale szaleć można także po 50tce, szczególnie, gdy ma się taki temperament i apetyt na życie. Mnie trochę zabrakło w serialu tego jej szaleństwa, tak skrzętnie kodowanego w dziennikach.

karen_

Zazwyczaj staram trzymać się zasady najpierw film potem książka. W tej chwili o Anne Lister czytałam już i tak więcej niż bym chciała przed skończeniem serii, ale trudno się powstrzymać. Staram się oddzielać jedno od drugiego na ile potrafię podczas oglądania, pewnie z różnym skutkiem.

Bardzo przypadła mi do gustu wersja Sally Wainwright. Myślę, że dosyć wiernie trzyma się treści dzienników, ale też pozostaje świadoma, że zapiski Lister to jednak subiektywna wersja wydarzeń i również postaci w nich opisanych.
Jest taka scena kiedy Anne pisze, że cokolwiek postanowi panna Walker wszystko jej jedno, a potem biegnie zwymiotować do nocnika bo tak bardzo ją to nie obchodzi.
Wersję Anne "Mam ją gdzieś, dlatego piszę o niej przez następne 140 stron" Lister, zachowująca pozory nawet w swoim tajnym, zaszyfrowanym dzienniku bardzo fajnie mi się ogląda i myślę że całkiem dobrze odwzorowuje to wrażenie jej własnych zapisków.
Można też patrzeć na to z drugiej strony, napisała że ma to gdzieś, czarno na białym, koniec i kropka. Tylko potem zdarza się, że kolejne wydarzenia wcale tego nie potwierdzają, a jak się robi serial dobrze zwracać na takie rzeczy uwagę.
Ale do czego zmierzam, myślę że w mniej utalentowanych i nie tak dobrze zaznajomionych z dziennikami rękach mogłaby z tego wyjść prawdziwa katastrofa, albo nawet horror.

Może błędnie określenie "ostatnia deska ratunku" skojarzyło mi się z tym co Mariana mówi do Anne w serialu, aby ją zranić. Z wybawieniem się zgadzam. Anne była zdeterminowana, aby mieć kogoś przy sobie i Ann Walker była w stanie jej to dać.
Myślę, że całkiem możliwe jest, że w pewnym momencie życia pisała o Marianie jako jedynej prawdziwej miłości i tak faktycznie czuła, aby parę lat później równie szczerze cieszyć się, że ma ją z głowy, co już nie brzmi jak nierozerwalny związek dusz, ani nie neguje tego że był to jeden z ważniejszych związków w jej życiu.
O Ann Walker też pisze, że jest jej z nią tak dobrze i że lepiej nie mogła trafić, a potem pewnie niejednokrotnie Ann tak działała jej na nerwy, że czasami miała jej serdecznie dość. Ale pomimo wielu przeciwności zewnętrznych i wewnętrznych kochały się i zostały ze sobą do samego końca.

Jeżeli chodzi o pieniądze to pewnie cała odrębna historia, coś co wydawało się świetną inwestycją w pewnym momencie chyba też zaczęło im ciążyć, bo bardzo komplikowało sprawy. Zanim się jeszcze rozjeżdżą Anne notuje, że cała ta fortuna właściwie stoi im na drodze do bycia razem.
Jill Liddington pisze w swojej książce, że mimo że ich związek był niejawny w praktyce i tak niósł ze sobą wszelkie konsekwencje oficjalnego małżeństwa łącząc Shibden Hall z przylegającymi posiadłościami Walkerów na wiele lat, wywołując szereg implikacji i skandal nie mniejszy niż fakt, że dwie kobiety mogą być ze sobą w intymnym związku. Po Anne Lister zostały dzienniki, jej piękna posiadłość, ulice są nazywane jej imieniem. Ann Walker z kolei była tak bardzo niewygodna dla swojej rodziny, że zadali sobie wiele trudu aby niemal całkowicie wymazać ją z historii, Crow Nest zostało zrównane z ziemią i dzisiaj jest tam chyba pole golfowe. Wszystko w dużej mierze przez pieniądze.

Co się dokładnie działo w tym kościele to oczywiście kwestia przypuszczeń, ale ile wersji wydarzeń może być w tej sytuacji? Wiemy na pewno, że poszły razem na mszę świętą i przyjęły wspólnie komunię i właśnie to zobaczyliśmy. Z wiadomych przyczyn nie było hucznego wesela i ten dzień spędziły dosyć zwyczajnie spacerując, rozmawiając, odwiedzając doktora, jedząc kolację. I właściwie to też sugeruje nam serial.

Nawet jeśli tego konkretnego dnia nie spisała paru stron swoich odczuć z tym związanych, wiemy z jej dzienników jak było to dla niej ważne bo pisała o tym w innych miejscach. Myślę, że łatwo o tym zapomnieć i pomyśleć - w dniu ślubu nie wylała swojego serca do dziennika więc najwyraźniej miała to gdzieś.
Możliwe, że po prostu była zajęta czymś i kimś innym tego bardzo udanego dnia i może wolała spędzić wieczór na rozmowie z Ann zamiast pisać do późna w nocy.
Tak się składa, że obie wersje są prawdopodobne :P i faktycznie w tej sytuacji, która bardziej to już chyba zależy od samego czytającego i pryzmatów przez które patrzy.

W każdym razie pisałaś że byłaś tym ślubem rozczarowana i wolałabyś aby pokazano go bardziej wyjątkowo zważywszy jak wyjątkowe było to wydarzenie na owe czasy, a potem że Anne właściwie tylko odnotowała, że się odbył, więc teraz zastanawiam się co właściwie chciałabyś zobaczyć w serialu?

Perypetie młodszej Anne to raczej jednak materiał na inny serial z inną obsadą. Lister w serialu ma 41-43 lata i chociaż jej apetyt na życie nie słabnie to dosyć już ma przygodnych romansów i zamężnych kochanek, a pewnie mogłaby mieć jedną albo kilka w każdym z wielu miast które odwiedzała podróżując, tylko nie tego szuka kiedy wraca do Shibden, raczej to miałam na myśli. Jestem bardzo za szaleństwem w drugim sezonie :).

To HBO obcięło sceny aby zmieściły się w wyznaczonym czasie antenowym, wydaje mi się że chodzi o format i różnicę klatek na sekundę, przez co wersja HBO jest niezauważalnie dla ludzkich zmysłów wolniejsza, a przez to dłuższa o jakieś dwie minuty. Na BBC mimo późniejszej emisji jest oryginalna wersja i ona również zawiera dłuższą kłótnię z Marianą w powozie, kiedy Anne wykrzykuje że mimo iż panna Walker ma swoje problemy to przynajmniej nie liczą się dla niej tylko sprawy materialne i Mariana jest z nią szczera jak to wygląda z jej perspektywy. Pewnie można znaleźć całą scenę w internecie, ale naprawdę mogli wyciąć coś innego z tego odcinka.

ItsAMistery

Czytałam o Lister już kiedyś, gdy obejrzałam fabularny film o niej. Ale w związku z oglądaniem tak świetnej wersji w odcinkach zaczęłam kopać głębiej i głębiej. Konkluzja jest taka, że cokolwiek byśmy nie czytały, a sądzę, że dostępu do oryginału żadna z nas nie ma, są to nasze interpretacje czyichś interpretacji na temat samej Lister. Także ten serial taki jest. Może dlatego właśnie, że podstawą do wszystkiego, co się o Lister pisze czy filmuje, są jej skrupulatnie pisane przez lata dzienniki. Nie ma kompletnie niczego innego. Nie ma choćby korespondencji z Lister pisanych przez bliskich, czy osoby które ją dobrze znały. Jak sama piszesz rodzina Ann Walker zatarła wszelki ślad po jej istnieniu. Gdzieś widziałam jeden domniemany jej portret, ale nie dam sobie głowy uciąć, czy była to istotnie ona. Mnie było bardzo trudno oddzielić historię od serialowego obrazu. Cieszy mnie, że Sally W. potraktowała swoją wiedzę o Lister właśnie w taki sposób, jaki zobaczyliśmy. Myślę, że "wygłaskała" tę postać tak, żebyśmy ją polubili. W jednym z wywiadów Sally powiedziała, że zdaje sobie sprawę z tego, że po przeczytaniu dzienników ciężko jest Lister polubić, ale to fascynująca postać.

Obu nam się serial spodobał. Zagrało tu razem bardzo wiele przemyślanych i świetnie dobranych elementów. To, że scena w kościele nie przypadła mi do gustu i dlaczego, pisałam już wcześniej. Nie wiem jak powinna wyglądać, ale jako całość nie trafiła do mnie, jako wydarzenie niezwykłe (nawet suknia panny młodej wydała mi się nieciekawa, jak na odświętną!). Sally nie miała skąd zaczerpnąć pomysłu i wymyśliła to, tak jak przedstawiła. Tobie się podobało, mnie nie. Jeśli chcesz się dalej o to spierać, obejrzę ten odcinek i wypunktuję dokładnie, jeśli go znajdę :) A to, że Lister w dziennikach nie opisała nawet jednej głębszej myśli o swoim nastroju po ślubie, ale pisała o innych rzeczach tego dnia, dało mi wyraźny sygnał. Po prostu w tej interpretacji własnej różnimy się znacznie. Prawdę znała tylko Lister. Może żeby jej nie pisać, przemilczała ją? Była na tyle skrupulatna, wręcz pedantyczna, że powinna napisać przynajmniej, że czuje się w końcu spełniona i szczęśliwa, nawet dnia następnego. Więc nie kupuję Twojej wersji, nie w przypadku Lister! :) A może jestem jedyna, której wydaje się, że to było małżeństwo z rozsądku z rozchwianą emocjonalnie bogatą panną z dobrego domu. (Znów pokutuje to, czego się naczytałam). Bardzo bym chciała się mylić i zobaczyć szczęśliwą parę w przyszłym sezonie. A potem jeszcze jeden sezon z retrospekcjami i szaleństwami. Bo Lister, jak czytałam to była niezła kolekcjonerka. Mając jedną partnerkę szukała jeszcze dodatkowych wrażeń, więc może masz rację, że to musiałby być inny serial. Ale chętnie bym taki, erotyczny obejrzała.

Dzięki za informacje o brakach w serialu HBO. Będę miała to na uwadze :)

karen_

Spokojnie, nie zgadzam się po prostu, że ślub jest całkowitym wymysłem Sally bo jak wyjaśniłam wyżej, nakręciła to co opisała tego dnia Anne Lister. Jedynie pierścionkami wymieniły się wcześniej, ale cieszę się że uwzględniła ten moment. Sam wpis z tego konkretnego dnia, choć skromny dla mnie ma w sobie coś poruszającego, jakąś niepewność, ale i nadzieję.

Też mnie nie dziwi, że trudno może być ją polubić, same jej poglądy polityczne i w stosunku do kobiet pewnie zraziły by niejednego, nie mówiąc o pracy dzieci czy podejściu do najemców. Serial nie wysuwa tego oczywiście na pierwszy plan bo jednak chce żebyśmy ją polubili, ale też zupełnie od tego nie stroni.

Ann Walker nie była z dobrego domu, jej ojciec handlował wełną jak pan Abbott :P, po prostu miała pieniądze. I tak też w serialu mówi o niej Anne w pierwszym odcinku - braki w pochodzeniu z pewnością nadrabia fortuną. Tłumacz w naszej wersji postanowił zmienić pochodzenie na osobowość z jakiegoś dziwnego powodu.

Rozumiem, że masz silnie wyrobioną opinię i o związku z Marianą i z Ann. Na pewno nie jesteś jedyną, która w tym świetle postrzega związek z Ann Walker i motywacje Lister, jeszcze za swojego życia dostawały krzywdzące anonimy od życzliwych podobnej treści ;p.

Przyszły sezon pewnie zaczniemy od początków ich małżeństwa, przeprowadzki Ann do Shibden, może miesiąc miodowy, to były pewnie najszczęśliwsze chwile. Ale zaloty i małżeństwo to dwie oddzielne sprawy, późniejsze spory o pieniądze i podróże, nękanie ze strony rodziny Ann i obcych odbiły się pewnie i na tym związku i na zdrowiu Ann. A wszystko to w turbulentnych czasach wielkich przemian społecznych.
To, że trwały przy sobie i w dobrym i w złym mi osobiście coś mówi o ich więzi. Plus to czego dokonała Ann po śmierci Lister, sprowadzając ciało swojej żony z Rosji przez wiele miesięcy, aby mogła spocząć w ojczystej ziemi, to robi wrażenie.

Niezwykły jest dla mnie też fakt, że po wszystkich tych wojażach i poszukiwaniach, niespełnionych romansach okazało się, że jej partnerka na życie cały czas mieszkała tuż obok.

Od kwietnia chyba pamiętniki są dostępne w całości w internecie.

ItsAMistery

Z tego, co wiem, dzienniki Lister w oryginale były dostępne jedynie dla badaczy. Wersji zdigitalizowanej nie stworzono, a w sieci można jedynie "zobaczyć", bo odczytać to się raczej nie da, jedynie fragmenty wyciągnięte z tych ponad 6000 stron. Dopiero niedawno, bo 7 lipca tego roku archiwum w Yorku, które przechowuje dzienniki oraz dużą liczbę listów Anne Lister ogłosiło projekt ich transkrypcji. Gdy będzie ukończony, transkrypcja zostanie za darmo udostępniona w sieci. Myślę, że ten proces potrwa sporo czasu, kilka osób, które miały styczność z oryginałem, pisało o tym, że niektóre strony są pisane niedbale i nie sposób ich rozczytać. Być może ocenzurują też to co zakodowane, by nie siać zgorszenia:) A na poważnie, uważam że intymne szczegóły powiny zostać na zawsze tajemnicą Lister.
Oto link do projektu archum dzienników https://wyascatablogue.wordpress.com/2019/07/07/anne-lister-diary-transcription- project/

Jeśli masz link do całego oryginału pamiętników online, chętnie zobaczę.

I owszem, mam swoją opinię na temat relacji z Marianną i Ann, także innymi kobietami. Ale nigdzie nie napisałam, że tak w istocie było, bo prawdę znały tylko ONE. Ale porównanie mej opinii do paszkwili anonimowych życzliwych to lekkie przegięcie :)

karen_

Nie wiem jak wkleić link odrzuca każdy mój komentarz,
ale do pamiętników można się dostać przez tą samą stronę, którą podałaś, wystarczy kliknąć na siwym pasku Exhibitions -> Anne Lister -> Anne Lister - Reading Anne's Diaries. Tam jest link do samego archiwum oraz instrukcja jak korzystać z pamiętników.

A w tym linku, który Ty podałaś, SH:7/ML/E/7/0055 odsyła bezpośrednio do kart dziennika z dnia 19 i 20 sierpnia 1823, stamtąd po drzewku jest dostęp do wszystkich innych kart.

ItsAMistery

Cóż, gdyby to działało nie prosiłabym o link, ale nie miałam szczęścia na dostęp do katalogu online ze strony, do której link zamieściłam wczoraj, bo strona była zawsze niedostępna, gdy próbowałam tam wejść. Teraz nadal mam brak dostępu i komunikat "przekroczono limit czasu połączenia", a zaglądałam tam najdalej wczoraj pisząc wiadomość.

Dla potomności zostawię link zamieszczony na innym blogu wraz z rozwinięciem, które tam znalazłam, może dostęp się kiedyś uda:
- główny katalog zawiera 7 podkatalogów, w ostatnim nr 7 "Lister correspondence, diaries, etc." jest 9 folderów , w ostatnim (nr 9) jest 6 podkatalogów, nr 6 "Diaries" zawiera zeskanowane 6600 stron pamiętników, wraz z okładkami, pogrupowanych w 26 folderów.
https://www.catalogue.wyjs.org.uk/CalmView/TreeBrowse.aspx?src=CalmView.Catalog& amp;field=RefNo&key=CC00001%2f7%2f9%2f6%2f26
- klucz do zakodowanych części można znależć na stronie
https://wyascatablogue.wordpress.com/exhibitions/anne-lister/anne-lister-reading -annes-diaries/


Przy okazji odszukałam też transkrypcję tego, co Lister napisała w dniu ślubu.

"Sunday 30 March 1834

Three kisses better to her than to me. Very fine morning. F 49o at 8 ½ a.m. Breakfast at 8 ½. At Goodramgate church at 10 35. Miss W- & I & Thomas staid the sacrament. Almost all the congregation staid & though the church too small to hold many the service took 40 minutes. The first time I ever joined Miss W- in my prayers. I had prayed that our union might be happy. She had not thought of doing as much for me. Called for a minute or 2 in the minster yard to say we would dine there at 5 ½. Declined going to hear the fine anthem (at 4) in the minster. Walked to the village of Heworth & by the Stockton yard. Back in an hour & at Monk-Bar church at 2 ½. The clergy man preached (25 minutes) who read the prayers in the morning. I asleep and knew nothing of the sermon now or in the morning. Sat talking. Dressed. Off to Dr Belcome’s at 5 ¼. Nobody but ours. Dined about 5 ½. Coffee, tea. Home at 10 ½. Sat up talking till 12 ½ tonight. Very fine day. Mr W Crewe had thought about & reconsidered getting Hamlyn Milne out to Australia under the company of that settlement.

Oryginał strony z katalogu, jeśli ktoś będzie miał szczęście z dostępem: https://www.catalogue.wyjs.org.uk/CalmView/GetImage.ashx?db=Catalog&type=def ault&fname=7f%5c1d5865-1e14-4d81-9ac9-3bce3e0a2a88.jpg

miss W to Ann Walker.

karen_

Rozumiem, ja nie mam problemu żeby tam wejść, więc niestety nie wiem co poradzić.

ItsAMistery

Gdybyś nie napisała, że nie masz problemu, nie szukałabym rozwiązania. Nie tylko ja mam problem z dostępem do tych linków , a ponieważ lubię znać przyczynę, gdy coś zawodzi, znalazłam rozwiązanie. Weszłam przez holenderskie proxy i voila :))) Mam archiwum w całości! Pięknie!

Dziękuję za naprowadzenie. Bez Twojej odpowiedzi uznałabym, że strona jest przeciążona i że może kiedyś dopisze mi szczęście.

ocenił(a) serial na 10
basiek123456

Widzę "bratnią duszę" ha,ha. Ja też wracam kolejny raz do serialu i mam takie same spostrzeżenia jak Ty.Jak pisała karen muzyka w serialu jest świetnie dopasowana, a w finale "czapki z głów" - chwyta za serce i przeszywa do szpiku.

karen_

Świetne spostrzeżenia ;) mam podobne, też irytowało mnie nieco zbyt wiele wątków pobocznych nie dotyczących wprost samej bohaterki, skoro to serial głównie o niej. jednak zdaje sobie sprawę, że sporo osób oglądając seriale szuka sobie shipu i stąd te dodatkowe historie. Ogólnie obsada jest naprawdę mocna, choć sama Suranne świeci blaskiem tysiąca słońc w tej roli. Nie wiem czy prawdziwa Anne nie rozczarowała by nas po takim sportretowaniu. Jest w jej grze totalna kompletność i każdy ruch czy mina zachwyca - jak sama psiałaś. Wydaje mi się, że duet Suranne i Sally(reżyserka) stworzył tą magię na ekranie. Koncepcja serialu jest po prostu świetna, ciężko wymienić podobny tytuł. Oczywiście zdarzały się gorsze sceny ale ile ich było ? Jak dla mnie niewiele. Pozostali bohaterowie też zostali interesująco pokazani, świetnie uzupełniają całość. Jednakże nie są tak wielowymiarowi jak Lister, trochę szkoda, mamy łotra rywala, nieporadną siostrę, dobroduszną ciotkę, głupiutkie sąsiadki ect. Nikt poza Lister nie zaskakuje, odgrywa nadaną zapewne przez pamiętniki im rolę. Trochę szkoda, że nie zostało to zmienione, gdyż były to jej subiektywne odczucia. Ciekawi mnie także na ile wszystkie jej przymioty, które przebijają przez to co o sobie pisała były prawdą a na ile jej własnym wyobrażeniem siebie, trochę taką wersją jaką chciałaby być. Oczywiście są dowody, że była niezwykła i robiła niesamowite rzeczy ale na jakim poziomie była ta niezwykłość. Ciężko ocenić czy prawdziwa Anne też by nas tak oczarowała. Lubię wiedzieć na ile coś jest prawdą, szczególnie gdy przypadło mi do gustu a tu mam dysonans między postacią a jej odtwórczynią. Doprawdy nie wiem, która z dwóch pań Anne czy Suranne jako Anne jest bardziej interesująca :)

morol

Plus ta muzyka ahhh cudowna. Napisał ją w moim przekonaniu, ponieważ znany mi już, całkiem dobry kompozytor Murray Gold. Niestety nigdzie nie można znaleźć jeszcze soundtracku a wielka szkoda.

morol

Gdzieś przeczytałam, że forma tych jej dzienników była przygotowana do skatalogowania, tak jakby chciała je kiedyś wydać. Nie wiem na ile to prawdziwe, ale gdyby istotnie można było przeczytać obszerne fragmenty, każdy mógłby sobie wyrobić swoje zdanie o autorce. Może po popularności serialu, prace nad odczytaniem całości ruszą pełną parą. Chociaż z drugiej strony, już kilka razy zastanowiło mnie, czy Anne Lister życzyłaby sobie, żeby ktoś czytał i upubliczniał jej myśli, a szczególnie te najintymniejsze, które zakodowała.

Soundtrack na razie nie został wydany i nie zauważyłam też nigdzie zapowiedzi.

ocenił(a) serial na 10
morol

Nie wiem czy zwróciłaś uwagę na parę scen miłosnych , zastanawiam się na ile są one opisane w dziennikach, bo prowadzenie całej gry miłosnej przez Ann Lister jest fenomenalna. Umiejętnie zmusza Ann Walker do podejmowania decyzji o pierwszym pocałunku w domku ,czy zaproszenia jej na noc, nie wspomnę już o ucieczce ze Szkocji i spotkaniu na wzgórzu . Może to zasługa reżyserki i aktorek, ale sposób pokazania scen miłosnych świetne. Bardzo dawno nie widziałam scen miłosnych tak pięknie pokazanych.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones