Szczerze mówiąc pochodziłem do tego serialu sceptycznie. Miałem obawy, że będzie to tylko żerowanie na fenomenie oryginalnej historii.
O dziwo po obejrzeniu 2-3 odcinków czułem pozytywne zaskoczenie. Uznałem, że twórcy przynajmniej podjęli rękawice stworzenia historii na miarę domu z papieru, a to ze względu na spin-off w zupełności mi wystarczyło.

Niestety dalej jest totalny zjazd w dół. Festiwal głupoty i niedorzeczności. W domie z papieru postacią, która była w stanie zawalić plan / skok bo na coś się uparła, coś sobie ubzdurała była Tokio - i to w zupełności wystarczyło.
Tutaj taką postacią jest… każdy. Każdy bohater z czasem podejmuje durne i irracjonalne decyzje wystawiając plan i bezpieczeństwo innych na szwank.
Jedyną postacią, którą da się zrozumieć, nawet w chwilach gdy może pogrążyć ekipę jest podróba profesora. Myślę że każdy z kim żona zerwała by przez telefon po 20 latach ślubu mógłby być emocjonalnie niestabilny.
Reszta postaci zachowuje się jak rozwydrzone nastolatki w fazie dojrzewania i buntu. Gdybym miał odpowiedzieć tylko tak lub nie na pytanie czy poleciłbym serial, stwierdziłbym że nie.