Jeden z moich ulubionych. Wyraziste, mocne role, gdy trzeba nie boi się zaryzykować i wejść w trudny, niepewny wizerunkowo obraz (jak w „Boogie Nights”).
Dla mnie bezsprzecznie Jego rola nr 1 to popis gwiazdy porno w „Boogie Nights”.
Bardzo dobrze się też odnalazł w „Planecie małp” nadając klimat i tempo do spółki z Timem Rothe.
Dalej pod względem punktacji wymienił bym epizodyczną, ale kapitalnie prawdziwą rolę w przeciętnym w sumie jak dla mnie „Przerwać w Nowym Jorku” (szkoda, że to jego nie obsadzili zamiast DiCaprio w roli głównej.
Świetnie wypadł w „Invincible” („Vince niepokonany” – ach te polskie przekłady) i nie najgorzej we „Włoskiej robocie”.
Był też niezły w „Gniew oceanu” i „Złoto na pustyni”, ale tam grał „zespołowo”, więc przysłoniły go nieco gwiazdy większego formatu.
Demoniczny, gdy trzeba w „Fear”.
"Fightera" nie widziałem, ale z zasłyszenia wnioskuję, że tam też dał radę.
Słabsze role, oczywiście w moim odczuciu to „Strzelec” i „Ted”, choć ta druga to chyba za całokształt filmu, bo zabrałem nań do kina dzieciaka z intencją pokazania kina familijnego i była wpadka jakiej dawno nie zaliczyłem (Mała uczy się w przedszkolu angielskiego. Przy co drugim dialogu (przekleństwie) pytała co to, więc zainkasowałem podczas projekcji mnóstwo pytań, że o innych scenach z misiem, czy paleniu ziół już nie wspomnę…).
Nie przepadam za tym aktorem, ale moim zdaniem najlepiej zagrał w "Infiltracji". Aż się zdziwiłam, że jednak potrafi pokazać jakieś gwałtowne emocje :) Widziałam "Fightera", ale jak dla mnie to on tam się nie wysilił. I ta wieczna mina w stylu >Odwalcie się ode mnie wszyscy<...