Bronte - zapytana, jak się czuje (będąc w totalnych opałach), za każdym razem odpowiada, że jest ok.
Tak coś mi moja filmowa intuicja podpowiada, że jest tu coś na rzeczy.
Tylko Polacy narzekają zapytani o to jak się czują. Reszta świata odpowiada OK lub I'm fine.
I nad tym należało by się zastanowić.
Ma rację - bo reszta świata nie biadoli wszem i wobec jaką to jest pierdołą, tylko bierze się w garść nie użalając się nad sobą.
Nie ma czegoś takiego jak wększość społeczeństwa w sensie absolutnym (tzn. np. 98 % i reszta), są różnorodne duże grupy społeczne, tworzące pewną większość i jeszcze trochę mniejszych, ale też ważnych. I to jest całość społeczeństwa. Tak ja to widzę, ale mniejsza z tym. Zakańczam dyskusję, gdyż w moim mniemaniu nie prowadzi do niczego, chyba że do kłótni. A po co to. Narka, co złego to nie ja. Pozdrawiam.
Do kłótni raczej nie - ale do tego, ze nie masz racji - owszem.
Niestety ale prawda jest taka, że Polak to maruda.
Jeśli swoją wiedzę opierasz na filmach to masz rację "Reszta świata" nie narzeka. W rzeczywistości jest prawie wszędzie tak samo.
Użalanie się nad swoim losem w trudnej sytuacji, nie zmieni tej sytuacji ani odrobinę, ewentualnie człowiek subiektywnie poczuje się trochę lepiej, lecz jest to złudne. Tylko Polacy zrobili sztukę z użalania się na swój los i ćwiczą się w tym od małego od wielu pokoleń. Do tego stopnia, że użalaniem się Polacy walczą o wyższe zarobki w pracy, o pierwszeństwo obsługi w kolejce do lekarza, nawet próbują użalaniem się wywalczyć sobie lepszą pozycję w związkach damsko-męskich. To jest chore. Każdy inny naród to wie i na pytanie jak się czujesz? odpowie: I'm fine, it's just a scratch. Choćby było źle, nie absorbują swoją osobą otoczenia. Natomiast prawie każdy Polak chce zwrócić uwagę otoczenia na swoją osobę i pokazać, że z całej grupy to właśnie on ma najgorzej. Taka jest różnica. Dziękuję.