Po pierwsze to jedne z najbardziej "niewajdowskich" filmów Wajdy. Bardzo ciekawa narracja, choć może nieco widza irytować. Przede wszystkim to film o takiej ludzkiej skłonności do bycia toksycznym i podporządkowywania sobie innych, czasami w celu walki z własnymi kompleksami i problemami. Głowacki zawsze celował w pewną mizoginię, troszkę miał lęku przed kobietami i w scenariuszy tym obsadził do toksycznych ról akurat kobiety.