Wlaśnie jestem chwilę po obejrzeniu filmu. Ocena wg mnie to 6/10 czyli przyzwoicie. Mimo, że nakręcono już masę filmów o JFK, to tu mamy historię jakby odwrócenia priorytetów i JFK jest tu w zasadzie tłem innej historii. Ale nie o tym chciałem napisać.
Krótko. Chciałbym ostrzec wszystkich rzucających palenie, aby sobie film odłożyli na kilka
miesięcy, aż uporają się z nałogiem. Ja niestety nie miałem od nikogo informacji, że w tej produkcji jest więcej fajek na ekranie niż scen rozbieranych w typowym pornolu i mimo niezłej fabuły umęczyłem się na seansie jak pies w fabryce kagańców, a na pewno nie mniej niż karp przed wigilią, a wszystko za sprawą faktu, że 5 dni temu rzuciłem cholerne palenie!
Hej. Palenie jest łatwo rzucić, wiem bo czyniłem to corocznie przez ostatnie 30 lat. 9 lat temu skuteczność wyniosła mocne 6 miesięcy, ale Turcy i ich olekskjuzmi alkohole na wakacjach wyleczyli mnie z rzucania palenia na kolejne pół roku. Później czyli w kolejnych latach ( rzucanie zazwyczaj 1 stycznia, czyli po wyjaraniu 2 paczek na Sylwestrze) skuteczność wynosiła półtora dnia, 2 tygodnie, czasem miesiąc i zawsze jakiś wyjazd na mecz, koperkowe pole czy inne używki krzyżowały moje plany walki z nałogiem. Obecnie mam 2 miejsce w swojej beztytoniowej karierze, bo trzymam się dzielnie od stycznia zeszłego roku czyli 20 miesięcy, co jest i tak słabe w porównaniu z moją jedynką, kiedy to nie paliłem przez 10 lat. Miło, że pytasz.
Bye!
3 lata to już jest coś. Trzymam kciuki. Mnie minie w sierpniu 7 lat. Powinienem podziękować Arabom bo to "przez nich" przestałem palić w 2017r. Warto było!