Nie wiem czy dziś jeszcze nadal możliwe są interpretacje w stylu - przecież sama tam poszła, przecież nie krzyczała, itp... Ale jest w tym filmie też studium samotności. Rodzina, szkoła, koleżanki. I to jest jeszcze bardziej dojmujące - zwłaszcza matka i ojciec - nie widzą jej. Jest kompletnie sama ze swoim dramatem. To także źródła jej wyobcowania i zamknięcia w sobie. Film jak film - arcydziełem jakimś nie jest ale porusza ważne wątki emocjonalne i społeczne - dlatego warto. Przeżyła. Kończy się pozorną równowagą. Pozorną. Trauma nie została wypowiedziana. Aby uwolnić emocje, trzeba kogoś kto wysłucha, potraktuje poważnie, przytuli. Nie znalazł się nikt taki.