Poważną słabością 9 Kompanii jest to, że nie nakręcili jej Amerykanie. Gdyby ten film powstał za oceanem, świat z zachwytu strzelił by kupę bez zdejmowania spodni. Niestety ten rewelacyjny obraz zrobili Rosjanie, a to właśnie od nich Amerykanie powinni się uczyć jak tworzyć dzieła.
Chyba jest w tym trochę racji. Generalnie bardzo lubię kino amerykańskie, ale filmy wojenne nie specjalnie im wychodzą (może za wyjątkiem tych o Wietnamie). Kiedy Amerykanie biorą się za filmy dotyczące wojen, w których wielkie straty i ofiary w ludziach poniosły inne niż USA kraje - wtedy zazwyczaj jest to słabe kino. Rosjanie nakręcili dwa dobre filmy o Afganistanie (przynajmniej ja je oglądałem) - "9 Kompania" i właśnie "Kandahar". Myślę, że obydwa są warte obejrzenia.
Zaletą tego filmu jest oddanie realizmu wojennego w Afganistanie i cierpienia widocznie po obu stronach. Większy nacisk jest jednak kładziony na cierpienie Rosjan, ale nie ma co się dziwić - w końcu to rosyjski film. Mimo wszystko realizm znacznie większy niż np. w amerykańskich filmach, gdzie wszystko (nawet taki "Szeregowiec Ryan") w gruncie rzeczy kończy się happy endem i jest to od początku wiadome. Tutaj, w "9 Kompanii" do końca było napięcie i nie byłem pewny, czy każdy z głównych bohaterów przeżyje.
"...ten rewelacyjny obraz zrobili Rosjanie, a to właśnie od nich Amerykanie powinni się uczyć jak tworzyć dzieła." - buhahaha, to przecież reżyser tego filmu czerpał z amerykańskich wzorców aż do bólu.
No coś ty? A wiesz w ogóle kim jest reżyser "tego filmu"? Skąd czerpiesz takie rewelacyjne mądrości?!
"Rewelacyjne mądrości" jak to zgrabnie ująłeś biorę z filmu który widziałem. Nie ukrywam iż gatunek filmu wojennego jest mi bliski i naoglądałem się trochę tych filmów. Dlatego twierdze że 9 kompania jest kalką filmów hollywoodzkich - niestety... . To nie jedyny film który jest tak kręcony, np. niedawny Stalingrad (gniot jakich mało), Snajper kolejne "dzieło". Teraz powstaje 28 Panfiłowców i coś o T-34 - z trailerów można wywnioskować że też w stylu hollywoodzkim. Czy to wada czy zaleta to już inna sprawa.
Pewnie:). Ziemia jest płaska, a Kopernik była kobietą. Masz stu procentową rację:)
Muszę cie zmartwić, twoja wiedza o otaczającym nas świecie na obecnym etapie dorównuje poziomem tej komedii.
No coś ty?! Poważnie? Zrujnowałeś mój świat. I jak ja mam teraz żyć? Ale wiesz co, na szczęście istnieją jeszcze tacy sami laicy jak ja, zrzeszeni na przykład w akademii filmowej i oni, również na szczęście, mają gust i wiedzę diametralnie odmienne od twojej. Dzięki temu takie dzieła jak "9 kompania" są doceniane. Naturalnie gdzie im tam do Rambo albo innego hollywoodzkiego "zabili go i uciekł" ale to nie ten poziom widza. Oto cała tajemnica okrągłości ziemi i płci Kopernika:).
Dobra wysmażyłeś kolejnego posta, bez argumentów. To że jesteś zrzeszony w akademii filmowej o niczym nie świadczy. Co najwyżej o tym że płacisz składki(?) bo raczej nie dyskutujesz, średnio ci to wychodzi, starasz się być jedynie żałośnie ironiczny. Dziełem, "panie" szanowny zrzeszony w akademii filmowej to można nazwać Pluton, Cienką czerwoną linie, Full Metal Jacket, Morderczy Afganistan (Rosyjski!), Ścieżki chwały, Idź i patrz (Rosyjski!), Czas Apokalipsy, Eroica, Okręt etc, anie 9 kompanię film na w połowie utrzymany w sensacyjnym klimacie filmów akcji + trochę dramatu. Więc skończ pie**olić od rzeczy i może napisz coś sensownego, he?
No to nastrzelałeś wiesiu w pytę merytorycznych postów... . Jeśli tak wygląda twój udział w akademii ( Pana Kleksa chyba) to pogratulować :D
No i? Może po prostu, zdaniem autora wątku, wykorzystali te wzorce lepiej niż ich amerykańscy autorzy? Bywały takie przypadki w historii, toż wielu na przykład uważa, że najlepsze westerny (gatunek bardziej amerykański od hot-doga :)) robili Włosi...
"Może po prostu, zdaniem autora wątku..." - a moim zdaniem nie. No i?
Włosi swego czasu robili dobre klasyczne westerny potem przebił ich Clint Eastwood notabene przez włochów odkryty. Ostatni dobry Western jaki widziałem wyprodukowali Nowo Zelandczycy z Brytyjczykami. Kolejny Francuzi. Więc zdaję sobie sprawę z takich niuansów.
Ruskim 9 kompania nie wyszła takie moje zdanie. Mogli zrobić film czerpiąc z kina Radzieckiego i Rosyjskiego, niestety pokusili się na stylistykę amerykańskich filmów klasy B.
No i tyle, że samo wypomnienie filmowi wykorzystania amerykańskich wzorców nie ma znaczenia... Nijak nie podważa tego, co napisał autor tematu. Tyle.
O filmach Eastwooda wielu znawców mówi, że to nie westerny, a antywesterny :) Ale to drobiazg... Jaki to ten nowozelandzko-brytyjski western? I ten francuski?
"No i tyle, że samo wypomnienie filmowi wykorzystania amerykańskich wzorców nie ma znaczenia." - nie wypominam jedynie zauważam, ponieważ mój adwersarz napisał: "...ten rewelacyjny obraz zrobili Rosjanie, a to właśnie od nich Amerykanie powinni się uczyć jak tworzyć dzieła." Ja to rozumiem tak że Rosjanie tworząc ten film nie czerpali z amerykańskiej kinematografii (która ma wiele bardzo dobrych filmów wojennych) i jakoby ich w tym gatunku przeskoczyli. Niestety nie mogę się z tym zgodzić obecnie tworzone w Rosji filmy wojenne są koszmarne. To już lepsze, choć skażone propagandą są stare Radzieckie filmy po tematyce wojennej.
"nie westerny, a antywesterny"- oczywiście że drobiazg, ale nie ma takiego gatunku filmowego jest western, dlatego przy takim nazewnictwie zostałem. Co więcej cześć starych spaghetti westernów jest 'anty".
Slow West - western a jak już Ci tak zależy antywestern.
Eskorta - również anty.
OK, rozumiem... Nieprecyzyjnie się wcześniej wyraziłeś :)
"Slow west" widziałem i nawet rozmawiałem z jego reżyserem :) Nie powalił mnie...
"Eskortę" też widziałem, nie powaliła mnie jeszcze bardziej :/
Ze swojej strony polecam "Bandyci i aniołki" (to już antywestern made in USA), choć obawiam się, że na małym ekranie sporo straci. Pozdrawiam.
"Ze swojej strony polecam "Bandyci i aniołki"" - no, nasze gusta trafiają na rożne tory. Dla mnie słabo, szczególnie technicznie.
Soundgarden, pitolisz, że głowa mała. Udajesz, że się znasz a się nie znasz lub raczej mało. Tak się nieszczęśliwie dla Ciebie składa, że to właśnie Amerykanie od zawsze, znaczy się od początku kina, czerpali z rosyjskich filmów jeżeli chodzi o swoje dramaty wojenne a nie na odwrót. Oglądałeś może "Idż i patrz"? Albo "Balladę o żołnierzu"? Albo "Los człowieka"? Albo "Ojca żołnierza"? Albo "Dziecko wojny"? "Tak tu cicho o zmierzchu..."? Chcesz więcej?
Amerykanie generalnie nie potrafią robić wojennego kina. Sztandarowym tego przykładem jest właśnie "Szeregowiec Ryan" w którym to znalazła się debilna scena gdzie grupa zaprawionych wojaków ma poważne opory natury moralnej aby zastrzelić gestapowca. Tak więc zluzuj.
Paradoksalnie przyznam ci rację, bo ten film jest amerykański do bólu i nie ma nic wspólnego z kinem rosyjskim ;)
Nie da się ukryć, że jest strasznie wzorowany na innych zachodnich produkcjach. Zresztą, wszystko co we współczesnym kinie powstaje w mniejszym lub większym stopniu zostało już kiedyś tam opowiedziane. I nic odkrywczego nie ostało tu...
Ale na plus jest jednak sposób narracji i klimat fatalizmu. Tego nie czuć w zachodnich, "optymistycznych" wojenkach. Może przez to łatwiej przyswoić ten obraz. Bo przyznam, że amerykańskie filmy wojenne strasznie mnie irytują.
Optymistycznych?
Full Metal Jacket, Pluton, Ścieżki Chwały, Cienka Czerwona Linia...są optymistyczne?
Podajesz filmy, które stanowią kontrkulturę gatunku. Przyjrzyj się większości amerykańskich filmów produkowanych już podczas wojny, czy zaraz po niej. Gdzieś tak do późnych lat 60-tych nie było mowy o "przegranych" bitwach. A z głośnych późniejszych, taki np. Szeregowiec Ryan, który stawia zapytanie o sens wojny i poświęcenia jednostki, nie przeczy jednak, że II wojna światowa była złem koniecznym. I takich filmów jest naprawdę mnóstwo. Choćby ostatni rok i film Mela Gibsona. Naprawdę jakby się przekopać przez ostatnie 25 lat, więcej jest patosu, niż prostoty.
W sumie racja, ale czy tego samego nie można też powiedzieć o większości wojennych filmów radzieckich i rosyjskich?
Uczyć to może nie ale Fakt 9 Kompania to film nie tuzinkowy i inny niż kino Amerykańskie Bardzo dobry ale bardzo podobny do Hollywood ..pozdrawiam serdecznie bo w reszcie postu się zgadzam
JEDEN "poważny" mankament? Zapewne masz na myśli całkowite zdehumanizowanie przeciwnika, który nie bardzo wiadomo czemu i z jakiej racji strzela na SWOJEJ ziemi w "naszych" chłopaków? Zaś twórcy filmu nawet nie spróbowali choćby ociupinę odejść od owej "naszości", bo g*wno ich ci Afgańczycy interesują? No rzeczywiście, dość poważny mankament... Może Niemcy też powinni brać z nich przykład, jak kręcić filmy o swoich dzielnych hitlerowcach?
Tak, gówno Ruskich Afgańcy interesowali. I jak sam będziesz siedział w okopach i strzelał, to też Cię będą tyle samo ci po drugiej stronie lufy obchodzić.
Obejrzyj koreańskie "Braterstwo broni" z 2004 roku. Tam jest szerzej naświetlone, jak widzą siebie strony konfliktu.
Z kolei w filmie "Furia" z 2014 roku jest dobrze pokazana szybka przemiana "szlachetnego pacyfisty" i maszyno-pisarza w żołnierza "ludobójcę".
Bardzo łatwo o wzniosłe hasła pierdząc w stołek przed kompem ;-) o wiele trudniej w realnym starciu. Nie robię Ci z tego zarzutu, bo w zasadzie wszyscy ludzie to hipokryci, ale warto po prostu o tym pamiętać, żeby nie poczuć się za dobrze z własną urojoną szlachetnością...
A co do Niemców, to w KAŻDYM bawarskim (tam jeździłem) Gasthausie wiszą na eksponowanym miejscu olbrzymie tablice z dziesiątkami żołnierzy Wermachtu w pełnym umundurowaniu, którzy polegli w II WŚ. Bo to przecież byli prawdziwi bohaterowie...